sobota, 7 marca 2020

nieregularnik #19

Ten odcinek był już prawie gotowy... wystarczyło dopisać tekst do zdjęć... ale się mi coś niepotrzebnie kliknęło i wszystko poszło sobie... no gdzieś.
No cóż. Za to zamiast jednego, w tym odcinku będą dwa spotkania z Panną Anną. Bo tak.
Przypomnę wam też pewną historię o mojej nieudanej przygodzie ze stażem z PUPy przy okazji niedzielnego spotkania.
Uwaga! Żeby mnie przypadkiem nie zarazić jakimś wirusem w koronie czy bez korony proszę nie kaszleć, nie kichać ani nie pluć w ekran w czasie czytania. ;)
Gotowi? Rączki umyte? Gardziołka zdezynfekowane jakimś dobrym trunkiem? To jadymy!
Niedziela
Zastanawiam się co zrobię kiedy ta dziura zniknie ;)
Przyzwyczaiłam się do niej ;)
Gdyby mój instruktor nauki jazdy miał takie Lki to zapisałabym się na kurs doszkalający. Nie wiem co takiego ma w sobie Dodge Ram, ale ja go kocham. ;)
Jak wygram w Lotto to sobie kupię.
Straż Pożarna zawsze rozpalała moją wyobraźnię ;)
Jak byłam mała to chciałam zostać Strażakiem.
Do przejeżdżających wozów strażackich machałam jak szalona i wołałam "hej koledzy". ;)
Parking dla amfibii ;)
W moim mieście myślą o wszystkim ;)
Dziękuję za ostrzeżenie - będę uważać ;)
Ej ale w sumie nie jest to dla mnie jasne czy to ja mam uważać na dzieci czy dzieci na mnie?
 Nie możet być ;) Dziura!
 Fiu fiu taka nie za duża, nie za mała...
Niezbyt głęboka - no wprost doskonała ;)
Przyznam, że fajnie wyglądają drzewka w sweterkach i z takimi włóczkowymi ozdobami :)
Google mi zrobiło z moich zdjęć panoramkę tramwaju, więc nie muszę go wam pokazywać w kawałkach ;)
Już pewnie kiedyś o nim pisałam, ale powtórzę dla nowych czytelników:
Tramwaje kiedyś po Jeleniej Górze jeździły i ten tramwaj to taka pamiątka, w której jest teraz sklepik z... pamiątkami ;) można też kupić pocztówki i znaczki oraz mapy i przewodniki.
Pojawił się drugi Jelonek wykonany z trwalszego materiału. Ten pierwszy jest za płotem przy Uniwerku, więc jeszcze do niego nie dotarłam.
To drugie podejście Jeleniej Góry do własnej odmiany wrocławskich krasnali
Tym razem bardziej udane, bo poprzednie Jelonki były mniej trwałe i nie przetrwały kilku spotkań z wandalami.
Zerknijmy na chwilkę do archiwum z 2018 żeby zobaczyć jak wyglądały poprzednie Jelonki:
Ten bardzo mi się podobał :)
Ten był taki niepozorny i łatwo go było przegapić :)
A żeby znaleźć tego musiałam zajrzeć do artykułów na portalach informacyjnych ;)
A zaledwie po miesiącu wyglądały już tak...
Nie rozumiem co komuś w nich przeszkadzało. Ładne były i ozdabiały miasto.
Ale, ale. My tu na spotkanie idziemy. A jakżeby inaczej! Z Panną Anną!
Tym razem wybrałyśmy lokal o wdzięcznej nazwie Sofa.
Byłam tam już kilka razy z moją kumpelą Moniką, a także z rodzicami i kuzynką, więc wiem że dobrze tu karmią.
Swoją drogą to jedyna sofa w Sofie. Pewnie od niej wzięła się nazwa hihi. ;)
Ja tradycyjnie wybrałam do picia herbatę. Tym razem Panna Anna również (bo zazwyczaj pija kawę).
Na nasz posiłek wybrałyśmy makaron penne z kurczakiem, szpinakiem i sosem serowym.
Wybór trafiony. Chociaż nie pogniewałabym się gdyby można było zamówić na przykład pół porcji. Bo najadłam się "po korek" ;)
Herbata też była dobra chociaż torebkowa.
A kiedy tak sobie siedziałyśmy i delektowałyśmy się herbatą oraz pysznym makaronem krocząc na przedzie pochodu kilkunastu osób do Sofy weszła moja była szefowa... Ta od stażu z którego zwiałam po miesiącu z powodu owej szefowej. W sumie powinnam jej podziękować bo była jedną z przyczyn dla których wybrałam się na studia dziennikarstwa (wolałam wrócić na studia niż tkwić na tym stażu) i poznałam Pannę Annę, Kawalera Czytelnika i Panią Kingę między innymi.
Zerknijmy sobie do archiwum z 2016:
Wróćmy do Sofy. W sumie było ich 15 osób. Najpierw długo nie mogli się zdecydować czy piją herbatę zwykłą czy pomarańczową. Potem trwały dyskusje odnośnie zupy. Podnosili rączki jak w szkole a i tak doszło do sytuacji w których niezdecydowani podnosili ręce dwukrotnie. Zamawianie zajęło im z godzinę. Mówię o tym dlatego, że tuż przed wyjściem z lokalu usłyszałyśmy z Panną Anną jak moja była szefowa żołądkowała się do szefowej lokalu o to, że wciąż nie dostali posiłków a oni mają strasznie ważne spotkanie i się spóźnią. Trzeba było pomyśleć wcześniej i zamówić lokal na odpowiednią godzinę i tak samo jedzenie. Przygotowanie dobrego jedzenia od podstaw dla 15 osób jednak nieco trwa, a lokal był otwarty, więc osób do nakarmienia było jeszcze więcej. Była szefowa jak widać się nie zmieniła. Nie żałuję, że zwiałam z tego stażu. ;)
A kiedy wyszłyśmy z Panną Anną z lokalu naszym oczom ukazały się busy pani kandydatki na Prezydenta Polski.
Ale i tak uważam, że ten Jelonek to bardziej atrakcyjny widok ;)
Mieszczanie uważali podobnie, bo kiedyś ten Jelonek był na wjeździe do Jeleniej Góry (jeszcze nieoszklony) a kiedy ustawili go pod ratuszem, żeby pokazać jak wygląda w pełnej krasie, to Jeleniogórzanie zgodnie stwierdzili, że chcą żeby został w tym miejscu. Na wjeździe stoi teraz inny. ;)
Jeśli to jest Pan Kot, to czemu ma naszyjnik? A może to kocica?
Cepelię mamy małą ale za to nieźle zaopatrzoną :)
Zgadzam się z poniższym. Czasem tylko trudno ocenić co zasługuje na miano sztuki.
Kryminał? W teatrze? To trzeba zobaczyć!
Tym bardziej, że w jednej z ról występuje pan Piotr Konieczyński znany wam już z ról w Mężu Mojej Żony czy Szalonych Nożyczkach.
Po wizycie pod teatrem wybrałyśmy się na napój czekoladowy z bitą śmietaną do jednej z najstarszych jeleniogórskich cukierni.
W tej cukierni można zjeść boskie tiramisu. Trochę drogie, ale nie jada się go codziennie, więc raz na jakiś czas można.
A znacie ten dowcip?
-Jakie jest ulubione ciastko szefa?
-Tyraj misiu.
;)
Atrakcje jeleniogórskie
No spoko. Co kto lubi. Jedni lubią pomniki a inni kontenery z gruzem. ;)
A tu proszę jaka atrakcja Staromiejska ;)
Ale tylko 28% to wirusa nie ubije ;)
A tu jakie atrakcyjne flagi państwowe. Ale czemu je zabierają? ;)
Pani kandydat odbyła spotkanie z mieszczanami.
Jakoś mało nagłośnione było bo dowiedziałam się o nim dopiero kiedy zobaczyłam ten "potykacz".
OSP czy PSP, Straż Pożarna to Straż Pożarna. Mówiłam przecież, że kocham i szanuję Strażaków.
Ale tymi zdjęciami zarobiłam "strajka" u Panny Anny. Bo kiedy kumpela ci coś opowiada to nie powinno się rozpraszać.
A mnie się to niestety często zdarza, bo tutaj wóz strażacki, tam dziura a gdzie indziej pusty kiosk. ;)
No co ja na to poradzę. Staram się być uważna, ale już w podstawówce miałam problemy z długim skupianiem uwagi na jednym temacie. ;)
Aniu przepraszam. :)
A tu jakiś wózek widłowy czy inny na budowie markietu
A potem wsiadłam w autobus i pojechałam do rodziców na noc bo taką miałam ochotę ;)
Dziewczyny "żądzą" w Polsce. Rządzi to słownik ortograficzny, ale co ja się tam znam. ;)
Małpka mówi dobranoc ;)
Poniedziałek
PUPa to ma talent do wzywania człowieka na takie godziny, że dojazdu ni ma i trzeba wydać piniondze na taksówkę...
Bez gwiazdy nie ma jazdy. ;)
Pan taksówkarz był taki rozemocjonowany, że lekko pomylił trasę. Nie ma się co dziwić skoro z powodu jakiejś pierdoły (która podobno ewidentnie była błędem urzędnika) komornik zajął mu emeryturę...
Traktor nadaje się do przewożenia kuchenki tak samo dobrze jak inny pojazd mechaniczny. ;)
Wizyta w PUPie zajęła mi maks 10 minut. Ze trzy podpisy, nowy termin spotkania i do widzenia Pani.
Czerwony guzik autodestrukcji planety. Ej! A co jeśli te wciąż powstające dziury są wynikiem wciśnięcia tego guzika?
Już po nas! We are doomed!
źródło obrazka: http://www.quickmeme.com/meme/36fnjj
Widzę tunel a na drugim końcu światło... We wszystkich filmach mówią żeby nie iść w stronę światła! I co ja teraz mam zrobić? Ja chcę do domuuuu!
Jak to działa? No prosto działa. Listonosz wrzuca list, ty otwierasz skrzynkę kluczykiem, wyjmujesz kopertę, z niej wyjmujesz list i czytasz. Taki e-mail bez "e" czyli internetu i komputera.
Uf. Widzę ładne kwiatki czyli chyba jeszcze żyję skoro ich nie wącham od spodu. ;)
Swoją drogą wiosna wcześnie w tym roku przyszła
Takie tam zakupy w markiecie ;)
I powrót tunelem
Tunel jak tunel. Taka inna dziura w ziemi. ;)
Uf znalazłam zielony guzik. Czyli może jeszcze da się odwrócić skutki autodestrukcji.
Niestety to chyba oznacza, że dziury znikną... eh.
Mistrz lub mistrzyni parkowania na chodniku. Prawo jazdy to chyba znalazł lub znalazła w czipsach. I to takich tanich.
No włożyłam sobie miśka w kubku do pralki. Nie kusiło was nigdy żeby coś nietypowego do pralki włożyć?
Swoją drogą Miś Tadek to już legenda. Cały czas jest przypięty do tego kubka. Najpierw kilka lat jeździł w bagażniku mojego auta. Kiedy auto sprzedałam stał sobie w szafce za szybką. Teraz zawiozłam go do rodziców i dalej nikt nie ma ochoty odciąć go od tego kubka. 😅
A na noc wróciłam do siebie. Mam jednak łóżko sto razy wygodniejsze od dmuchanego materaca...
Wtorek
Zrobiłam sobie dzień lenia.
Cały dzień oglądałam serial na VOD.
Oprócz tego nie odmówiłam też sobie przyjemności drzemki
Oglądałam serial Strażacy z 2015. Bardzo fajny i szkoda, że tylko 2 sezony zrobili.
Oglądam ja sobie jeden z odcinków a tu nagle znajoma postać.
Jeleniogórski aktor Pan Jacek Grondowy!
Miło zobaczyć znaną twarz. A poza tym uważam, że role epizodyczne mogą być nawet większym wyzwaniem aktorskim niż główne. Postaci epizodyczne są bardzo różnorodne - raz grasz kierowcę, innym razem klauna, gdzie indziej menela a chwilę później prezesa banku. Wcielanie się w tyle rozmaitych postaci wymaga od aktora naprawdę dużych umiejętności. :)
Środa
Na dobre rozpoczęcie dnia sprawdziłam sobie w jakich serialach epizody grał teatralny kolega Pana Jacka, Pan Piotr Konieczyński. Trafiłam na odcinek serialu Na sygnale, który już kiedyś widziałam ale nawet nie skojarzyłam wtedy pana Piotra. Właściwie to poznałam jego talent dopiero dzięki Pannie Annie, która zabrała mnie na dwie sztuki z jego udziałem.
Ja wiedziałam co obejrzeć, żeby sobie dobry humor na cały dzień zapewnić:
Ratownik: Może napije się pan wody, jakoś blado pan wygląda...
Pan Piotr: Ma pan dzieci? Tutaj woda nie pomoże... wóda może.
Swoją drogą serialowa córka Pana Piotra to niezła agentka. Tatuś nie dał pieniędzy na powiększanie piersi to sama sobie powiększyła... wstrzykując olej "taki jak do frytek"... 😷
Dobry nastrój zapewniła mi też ładna słoneczna pogoda :)
I nawet taka smutna ściana mi humoru nie zepsuła :)
Kolejny dzień widzę ten serek. Data ważności jeszcze nie minęła.
Opakowanie nie wygląda na uszkodzone. Ktoś zapomniał czy zostawił specjalnie?
(na drugi dzień serek zniknął^^)
A po wizycie u rodziców czas na powrót do domu
O proszę. Myślałam, że skończyli dziurawić to miejsce a najwyraźniej jednak nie.
Interesujący sposób ustawiania słupków ostrzegawczych. ;)
Jeszcze tylko kupię bułki na kolację i mogę wracać do domu.
Gógle próbowało być sprytne i zlokalizować mnie po zdjęciu. Coś im nie wyszło. Nie wiedziałam nawet o takiej miejscowości jak Montclair. ;)
Czwartek
Idę sobie na przystanek a tu dźwig zza śmietnika wystaje.
A w koszu dźwigu jakiś pan drzewa przycina
A takie były ładne...
Archiwum z 2019:
A niedaleko kolejna budowa. Ciekawe co to będzie - usługowy, mieszkalny czy kolejny markiet?
Bez tego znaku w życiu bym się nie domyśliła, że to teren budowy ;)
Gógle mi zrobiło kolejną panoramkę.
Zaczęłam kilka lat temu fotografować słupy, bo kilka zniknęło. Teraz przestały znikać, ale wciąż je fotografuję. To chyba weszło mi w krew. ;)
Swoją drogą niedaleko jest punkt obsługi klienta MZK, który jest zapowiadany przez Panią Krystynę Czubównę w autobusach miejskich jadących przez tą ulicę.
Punkt Obsługi Klienta brzmi na ważniejszy od Centrum Kultury, Biblioteki czy Filharmonii ;)
No... Filharmonię Pani Krysia zapowiada ale tak jakoś pobieżnie tylko.
Co ja najlepszego zrobiłam! Zielony przycisk naprawdę sprawił, że znikają dziury!
Żeby się odstresować pogram sobie w grę.
No kto to widział żeby klienci przychodzili do baru i życzyli sobie jeść i pić. Ja byłam przekonana, że do baru przychodzi się porozmawiać z barmanem. ;)
A ci to w ogóle mają wygórowane życzenia. Pieczony korzeń mandragory i jakiś napój o kolorze innym niż podstawowy przez co muszę mieszać dwa lub więcej napojów ze sobą.
Zamiast się odstresować tylko się bardziej zestresowałam. ;)
Mini dziura też już zniknęła... zielony przycisk jednak działa...
Idę schować głowę pod poduszkę i płakać nad znikającymi dziurami. Szkoda, że dziury w zębach tak same z siebie nie znikają. ;)
Piątek
Na dobry początek dnia podziwiałam sobie krokusy :)
Takie żółte jak słoneczko ;)
A potem jechałam sobie limuzyną miejską. Szkoda tylko, że szofer nie potrafił zachować zimnej krwi. To prawda, że jeden pasażer mógł rozmawiać ciszej przez telefon, ale z tego co mówił wynikało, że bliska mu osoba jest w śpiączce farmakologicznej, więc pan kierowca nie musiał oburzony mówić, że ów pasażer może wysiąść bo jego ta rozmowa nie interesuje. Przez niego nie usłyszałam reszty historii. Pan kierowca nie jest od podsłuchiwania cudzych rozmów a od bezpiecznego prowadzenia pojazdu. ;)
O. A za oknem widzę coś ciekawego.
Nie wiedziałam, że kwiatki trzeba podlewać. ;)
W sumie konieczność podlewania tłumaczy dlaczego większość kwiatków u mnie usycha. ;)
Ilość koloru srebrnego w ubiorze tej pani skojarzyła mi się ze skafandrami w filmie Seksmisja. Lubię ten film. Muszę go sobie po raz tysięczny obejrzeć. :)
Kto nie widział, to obowiązkowo musi nadrobić. Zadanie domowe!
Jest koparka, to może będzie dziura ;)
Niestety jak wyszłam ze sklepu koparki już nie było... eh fałszywy alarm ;)
Gitarrrra mniejsza nawet niż moje ukulele. Ciekawe czy da się na niej cosik pobrzdąkać czy to tylko niestety ładna ozdoba.
Zabrakło mi weny twórczej na komentarz. Odczuwam jedynie radość z faktu, że udało mi się sfotografować lustro bez odbijania się w nim. ;)
Całkiem ładny dom na sprzedaż. Ścisłe centrum miasta. Niedaleko dworzec kolejowy, przystanki autobusów MZK i PKS. Dobra lokalizacja. ;)
Noooo jak ktoś lubi spaliny autobusowe pod nosem i hałas pociągów.
Bo tory są naprzeciwko.
Pan snowboardzista chyba wierzy w Prawo Przyciągania, które mówi o tym żeby zachowywać się tak jakby już się coś miało.
Moi sąsiedzi też chyba wierzą w Prawo Przyciągania. ;)
Kto wie. Bywało, że śnieg padał w maju, więc jeszcze nie wszystko stracone. ;)
Sobota
No teraz to ja już mam przechlapane. Ta dziura też zniknęła!
Żeby chociaż trochę ukoić nerwy spotkałam się z Panną Anną w Cukru.
Rebus rozwiązałam. Za kawę dziękuję, bo wolę herbatę ale ciasto to dobry pomysł.
Ładny wystrój wnętrza. Taki ciepły i odprężający.
Zagalopowała mi się wyobraźnia i po prostu musiałam zrealizować ten pomysł. ;)
hasztag #stefannakawie
hasztag #zeszlafrokiemprzezświat
Był też z nami Eryk. Nie mogłam sobie odmówić zrobienia mu zdjęcia. ;)
Jedyny minus czarnej filiżanki - trudno sfotografować w niej herbatę żeby wyglądała jak herbata ;)
Fajny element wystroju. Naprawdę miłe i przyjemne miejsce.
Miałyśmy też szczęście i zdążyłyśmy jeszcze się załapać na menu śniadaniowe. "Pankejki wytrawne" z jajkiem, boczkiem i sosem serowym.
Naleśniki czy tam Pankejki były mega-bomba-fantastyczne. Dla takich śniadań można by wyjść za mąż za kucharza. ;)
Herbata za to nie przypadła mi do gustu. Czarna to wieloznaczne określenie. Ten gatunek "czarnej" najwyraźniej nie jest w moim typie. Nie ich wina. Może z cytryną byłaby lepsza.
Ale zdecydowanie do Cukru wrócę. Na przykład na inne pozycje ze śniadaniowego menu.
Od kiedy trzymam w domu małpy (pluszowe ale jednak!) dobro bananów leży mi na serduchu. Zdecydowanie nie będę zostawiać samotnych bananów. ;)
Was też nie zostawię samotnych. W nagrodę za przeczytanie tego odcinka macie taki oto piękny orderek:
A na nim dwaj prawdziwi przyjaciele, którzy piją napój czekoladowy z pianką. Niemal zupełnie jak ja i Panna Anna na początku tego odcinka (chociaż nie mam zdjęć na potwierdzenie).
A z okazji dnia kobiet Eryk w imieniu wszystkich mieszkańców pokoju Imago pragnie złożyć najserdeczniejsze życzenia wszystkim Kobietom
No. Tyle na dziś.
Do zobaczyska w kolejnym odcinku!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wszystkie komentarze :))