piątek, 27 marca 2020

niecodziennik #2

Surrealistyczny opis dni spędzanych w dobrowolnej izolacji z powodu epidemii (a w sumie to już pandemii). Ciąg dalszy.
Dla jajec wszystkie zdjęcia będą w ramkach polaroida. 
Piątek
Troszkę was okłamałam. Piątek był ciekawszy niż tylko przyjazd śmieciarki. 😉
Wyszłam z domu i pojechałam autobusem do drugiego domu. W autobusie ktoś kaszlał. Śmierć i panika zajrzały mi w oczy. Serio. Wiem, że nie powinnam panikować. Mimo to jednak ciężko mi to opanować. 
Cel wyjazdu był poważny. W autobusie między ludźmi nie jest już bezpiecznie. Pojechałam nabyć Osobistą Lektykę Samobieżną. Przez większość ludzi nazywaną samochodem. Samochód zabrałam na badania. Niestety nie mieli testu na koronawirusa. Ale i tak jestem pod wrażeniem odwagi Pana diagnosty. 
A oto i Kleofas czyli moja Osobista Lektyka Samobieżna 😎
Przy okazji oczywiście zapłaciłam rachunki i wyspałam się we własnym łóżku. Nacieszyłam się szybkim netem i WiFi. High life. 😎
Sobota
Ja jestem ciekawa co się dzieje w głowach ludzi, którzy uciekają z kwarantanny... "Ucieknę do domu to wielki zły wirus nic mi nie zrobi"? A wirus na to "Siur cing ciang ciong maj freend ja być twoja przyjaciel! Jasne, że nic nie zrobię twoja, zrobię twoja wróg"? Doprawdy ciekawe. 
Zdjęcie przedstawia serwis internetowy Interia. Dla uwiarygodnienia szerszy kadr. Żeby nie było. Prawo autorskie ważna sprawa.
A potem wsiadłam za kierownicę. Na szczęście ruch był mały. Dotarłam bezpiecznie i udało mi się nikogo ani niczego nie uszkodzić. Najwyraźniej Święty Krzysztof nie jest małostkowym świętym i nie przeszkadza mu, że nie wierzę w Boga ani świętych. 😎
Niedziela
Super. Ten śnieg spadł z całą pewnością dlatego, że mam tylko letnie opony... Na bank. Przynajmniej dzięki uprzejmości sąsiadów mam gdzie parkować dopóki nie zrobię podjazdu. Dziękuję. ❤️
Przeczytałam czwartą książkę. Kryminał z wirusem. Bardzo dobry choć Kava ma głupią manierę, że najlepsza akcja na kilka ostatnich stron i koniec. Przynajmniej dopiero pod koniec dowiadujemy się kto jest odpowiedzialny. Ale nie lubię jak zostawia się wątki bez zakończenia z niepewnością odnośnie losów bohaterów owych wątków. 
Poniedziałek
"Nie ruszaj Tadeusza" 
Tadeusz to bliźniak Mini Teodora, którego kupiłam gdzieś na początku 2017 roku. Jeździł długo w bagażniku mojej Imegane. Kiedy meganka poszła na złom (czego do tej pory żałuję, choć nie miałam innego wyjścia) Tadeusz zamieszkał na półce za szklaną witryną. Od miesiąca teraz mieszka w kuchni u rodziców i towarzyszy nam przy posiłkach. Cały czas jest przypięty do swojego kubka.
Myślę, że byłoby głupio go teraz tak po prostu uwolnić. Wtedy byłby po prostu kolejnym misiem. Teraz jest legendarnym Tadeuszem w Kubku. Czasem nazywam go Tadzimierz. 😎
Rozpoczynam książkę numer 5. Czytam wolniej niż myślałam. Ale i tak przeczytałam już więcej niż przez ostatni rok. Chyba, że bierzemy też pod uwagę materiały źródłowe do licencjatu. 🤣
Wiky udostępniła generator pomysłu na tatuaż. Wiecie: pierwsza litera imienia, dzień urodzenia, kolor koszulki i tym podobne. Wyszedł mi Lodowaty Kot z Siekierą. Czyż mogłoby być bardziej surrealistycznie? Podjęłam wyzwanie Wiky i narysowałam jak mógłby wyglądać. Miałam tylko notes i długopis, a poza tym jak już wiecie rysuję gorzej od 5 latka. 🤣🤣🤣
Popełniłam też piosenkę na melodię dzieci wesoło wybiegły ze szkoły.
"Dzieci wesoło wybiegły ze szkoły
Wirus rozniosły i babcie ubiły
Siedźmy więc w domach i uczmy się zdalnie
Jak masz papier toaletowy to jest fajnie" Ostatnia linijka ma inną melodię, bo nie da się jej zaśpiewać zgodnie z melodią. 😎
Portret ostatniej misiowej parki z paczki żelków. Pożarłam. Sama. Całą paczkę. 
Wtorek
Mam wrażenie, że jedynym zadowolonym z sytuacji stworzeniem w naszym domu jest kot. Nigdy nie lubiła kiedy wychodziliśmy na dłużej i zostawała sama. Nie podobało jej się też, że ostatnio nocowałam w innym miejscu niż rodzice i ona. Teraz ma wszystkich na miejscu. 
Skończyłam książkę 5 i zaraz zacznę 6. Książka o Eboli była wciągająca niczym literatura piękna, a była oparta na faktach. Polecam. Dla przypomnienia, że to nie człowiek rządzi na planecie Ziemia. Teraz dla rozrywki krótki kryminał. I coś słodkiego. 
Statystyki mojej kliniki. 😎 Na początku każda śmierć pacjenta była smutna. Teraz mnie tylko lekko irytuje bo psuje statystyki. Ta gra chyba wyzwala najgorsze instynkty. 🤣
Stało się. Wprowadzili kolejne zaostrzenia. Można wychodzić tylko w najważniejszych sprawach jak np spacer z psem. Ciekawa jestem czy z pluszowym też można? 😎
Środa
Darmowe dodatki do gry od adminów zawsze spoko. 😎 Myk w tym tylko taki, że skoro ludzie siedzą w domach to więcej grają a admini więcej zarobią. Nic ich ten drobny gest więc nie kosztuje. 😂
Skończyłam książkę 6. Znów wyjaśniło się na koniec kto zabił. Tak jak lubię. Zaczynam 7. Znowu Puzyńska. Okazuje się, że ta książka jest kontynuacją opowieści o policji z Lipowa, którą czytałam jako 3. Nawet nie wiedziałam co kupuję na promocji w biedronce kilka miesięcy temu. 🤣
Czwartek
Znowu ryzykowałam życiem. I to nie tylko za kierownicą. W sumie ryzyko za kierownicą było nawet mniejsze niż zakupy w Kauflandzie... Tłumy ludzi jak przed majowym grillowaniem. Mam tylko nadzieję, że nic nie złapałam i nie zaraziłam taty. A skoro już ryzykowałam, to w nagrodę i na pocieszenie kupiłam sobie misia. Planowałam nazwać go Pan Demia od najnowszej piosenki Ranko (tej od kluski). Chwilowo nazywam go podobnie. Pan Demio. Na metce ma Humphrey. Nie wiem czy to pandemiczne imię zostanie bo nie chcę żeby miał problem ze znalezieniem przyjaciół. 😎
Kupiłam też zapasik słodyczy. Padło na krówki mordoklejki ciągutki. W prostym opakowaniu. 
No i dorwał się do nich wygłodniały duży Teodor (większy brat Mini Teodora i Tadeusza)... 
Malutka patrzyła na to z politowaniem. 
Piątek
Pan Demio postanowił razem ze mną poczytać Puzyńską. 
Uznał, że lektura to ciekawa i podoba mu się, że mordercę poznajemy na koniec. Fajne było włączenie w sprawę starej historii o szachach. Intrygujące było użycie gazu jako metody zabójstwa. Nie podoba mu się tylko, że nie mamy kolejnych tomów i nie wiemy jak potoczą się dalsze losy policjantów z Lipowa. 
Tata ma dość siedzenia w domu. Trudno mu się dziwić, bo od kiedy 31 stycznia poszedł do szpitala tak później był tylko dwa razy u lekarza na zdjęciu szwów. Przeszkodą są tylko schody. Nie stać nas na kupno rampy do wózka za około tysiąc złotych. W ruch poszła wyżynarka. 
Z pomocą małpiego przedszkola budowlanego czyli Oskara i Eryka zbudowaliśmy prostą rampę z desek podłogowych, które zostały po remoncie. 
Tylko musimy ją zmodyfikować, bo nie da się jej zamocować na schodach a bez tego rampa nam się zsunie i będzie niebezpiecznie dla osoby na wózku.
Tata nie planuje spotkań towarzyskich żeby nie było. Chce po prostu wyjść z domu choć na chwilę na ogród lub przejechać się kawałek autem.
I to byłoby na tyle w tym odcinku. Zapraszamy w następnym tygodniu. Może uda się nam poprawić rampę i tata wyjdzie wreszcie z domu? Cóż to jest za wątek sensacyjny. 😎
Nagroda
Dalej nie ma orderów, więc jest takie czerwone nadgryzione ciacho. 😎
Do zobaczenia! Howgh! ✌️🤘🖖

2 komentarze:

  1. Kupiłam Puzyńską w tej samej promocji!

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurczę, jak ja kocham misie... Te ich pluszowe mordki... Są takie... No trudno przejść obojętnie... Małe, pluszowe dranie - okręcają nas wokół swoich puchatych palców!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :))