środa, 29 czerwca 2016

Tygodnik Telefoniczny 13

Kolejny tydzień minął niemal tak szybko jak Pendolino. ;)
Poniedziałek
Upał zastąpiony został przez aurę deszczową. I dobrze.
Inicjalnie chciałam zrobić zdjęcie człowieka z parasolem. A potem zauważyłam tego pluszaka przypiętego do torby.
Stał sobie tak dłuższy czas ten busik, że już myślałam o nim jak o porzuconym. A tu nagle odjechał. ;)
Na dobry początek tygodnia znowu pozbawiono nas windy. Tym razem malowano drzwi (nie mogli tego za jednym zamachem zrobić kiedy remontowali środek?). Żeby nie dyrdać pod górę 5 pięter, korzystaliśmy z windy w drugiej klatce i przechodziliśmy łącznikiem na górze, a potem schodziliśmy w dół. Zawsze się lepiej schodzi niż wchodzi, prawda?
Cały dzień tak sobie padało, przestawało i znowu padało.
Co tu robić? Odpoczywać.
Wtorek
Matka laweta z maluchem ;)
Pocztówka ze Szwajcarii :)
Środa
Gdy wychodziłam na zakupy maki pięknie kwitły
Ale już po dwóch godzinach w upale nie było im do śmiechu...
Czwartek
Dzień Taty- mój dostał ode mnie taką kartkę, która mówi wszystko o naszych relacjach. Od urodzenia najlepiej dogaduję się właśnie z Tatą. :D Kiedyś utrzymywałam ze śmiertelną powagą, że to właśnie "tata mnie urodził". Taki ze mnie oryginał. Ha.
No jakże tak bez słupa tygodnik ;) (Kurczę... słupy mi się kończą... i co ja będę fotografować? Pomysły proszę!)
Dzień, w którym na "liście obecności" nie ma twoich znajomych można uznać za dobry dzień. Gdy lista jest pusta, to jest to bardzo dobry dzień.
Cerkiew była znów otwarta i tym razem zrobiłam dla was zdjęcia :)
Nie wyszły idealnie
Ale dla mnie mają wartość pamiątkową
Tak po prostu
Kompozycja miejska ze śmietnikiem, łopatą i miotłą ;)
Kolejna pocztóweczka - od Ciasteczkowego Potwora z Holandii
Filemon jak zwykle uciął sobie drzemkę
Piątek
Akurat najlepszy kadr (pani patrzy w stronę kadru z drzwiami, wyświetla się spadający kurs funta a do tego napis na dole o Brexitcie...) wyszedł nieostry... No ja nie mogę. Klątwo odpuść żesz trochę...
Całe szczęście na słodkie oczka Filemona zawsze można liczyć - On ma gdzieś Brexity, Franki, Funty i Dólary ;) "Keep Calm i pomiziaj mi brzunio".
Sobota
Centrum Adopcji Pluszowych Misiów ;)
Kocica z góry na mnie (nie) patrzy
Niedziela
Krowa na mnie łypie w sklypie ;)
Misio na rumaku wyścigowym
Nie było tym razem za ciężko dotrzeć do końca, prawda? Zasłużyliście na relaksik.
Do zobaczenia w przyszłym tygodniu!
Imago

środa, 22 czerwca 2016

Tygodnik Telefoniczny 12 cz.2

Taaaak wiem, że znowu środa. Co ja poradzę, że przez te zmiany pogody energii mi jakoś brakuje i nawet po energetyku mogę zasnąć. ;)
Czwartek:
Bierzemy misia w teczkę i ruszamy na wycieczkę ;)
Misio się zachwyca nawet ławką w mini parku koło markietu
A może zwyczajnie butki niewygodne, bo za duże ;) Co tu robić jak Imago coś odbiło i postanowiła misia wbrew temu misiu uszczęśliwić? ;)
Ach... Alpy... tu się oddycha... 
Tfu! Heniek gdzie ty Alpy widzisz? Nie Alpy, a Karkonosze i w dodatku Kotlina Jeleniogórska, więc zwykły smog się raczej czuje, a nie górskie powietrze. ;)
Słoneczko misiu przygrzało i głupoty gada ;)
O patrzcie państwo jakie tu ładne kwiatki!
Patrzycie?
 Patrzcie uważnie!
Te za mną też niezłe!
A na koniec bratek z kropelkami :)
Ole, ole! Nieźli z nas kibole. Liczyliśmy na remis z Germanią i się spełniło. ;)
Piątek:
Lało, grzmiało i się chmurzyło.
Ale za to jaki ładny zachodzik słońca!
Sobota:
Wschodzik też niczego sobie, tylko zdjęcie mi mało epickie wyszło. ;)
Nabijałyśmy się z przyjaciółką z prawa w Singapurze, które za posiadanie gumy do żucia (na którą nie ma się recepty) grozi surowa kara... ale kiedy widzę takie rzeczy w autobusie, to to prawo w Singapurze nie wydaje mi się takie głupie...
Niedziela:
Budzisz się rano, a tu taka pluszowa sytuacja. Heniek walnął focha, a Edek kopie w zadek Codeinkę i tuli się do Puchatka (do którego zwykle tuli się Codeinka) :D
Odcinek krótszy = w sam raz na upał.
Do zobaczyska w kolejnym odcinku!
I.

środa, 15 czerwca 2016

Tygodnik Telefoniczny 11 + 1/2 TT 12

Znowu opóźnienie za które przepraszam. Lenistwo mnie pokonało. Założyło mi Nelsona albo coś w tym stylu - nigdy nie byłam dobra w sportach. ;) A potem migrena dołożyła swój nokaut. Dlatego dokładam jeszcze połowę tygodnia numer 12.
--
Cieszymy się i radujemy, bo wróciła nasza Kremu! Teraz pisze tu:
---
Poniedziałek, to takie lenistwo było jak nie wim co, więc mam tylko jedno foto. Bo zaczęłam się bawić w wysyłanie pocztówek do Instagramersów, którzy też focą zabawki :)
Pierwsza zwrotna przybyła z Bremy od kolekcjonerki Monchhichi :)
Za to we Wtorek istne szaleństwo, bo spotkałam się z moją kumpelą, która z Darłowa przybyła na krótki urlop razem ze swoją rodzinką. Pojechałyśmy na Górę Szybowcową, gdzie z głupoty własnej spaliłam sobie słońcem ręce i twarz, bo zapomniałam, że szybko się spiekam i powinnam się smarować kremem ochronnym... Kilka dni "ała" (tęsknię za moją bladą cerą buhuu). Ale za to jaaaaaaaaaaaaaakie widoooooooooki!
Się małpka zachwyciła
Skorzystała też z możliwości wylegiwania się na kocyku
A potem wybraliśmy się do Wieży Książęcej w Siedlęcinie, gdzie podziwiać można oryginalne średniowieczne "graffiti" - czyli malowidła ścienne. Polecam. Warto wydać 7zł (dla dorosłego - mają też zniżki dla studentów, dzieci itp).
Środa - dzień jak co dzień. Miasto, zakupy, budynki. I słup. Ha. Jak tu żyć bez słupów? ;)
Zazdro dzieciom i pluszakom, że mogą korzystać z zabawek w galeriach handlowych ;)
Czwartek - stanęliśmy na głowie, żeby pomimo deszczowej aury zrobić dla was zdjęcie ;)
Piątek - chwilowo nie padało, więc daliśmy radę zrobić kilka zdjęć. Niby te same trasy a co chwila wynajduję nowe ciekawe budynki i widoki. :)
Sobota - idziemy na wycieczkę, bierzemy misia w teczkę... albo do plecaka ;) Na początek trochę husiu-husiu ;)
Byczy Zeus porwał Europę... i Henia ;) Zeus nie bądź wiśniak oddaj mi Henia!
Ten lelonek to mały oszust - ma ponad 900 lat a udaje bambiego ;) (tak naprawdę ten posąg nie jest tak stary - miasto, którego jest symbolem jest takie stare^^)
Food Trucki - Ciężarówki z żarciem = Żarciorówki? Jedzeniochody? Amciu autka? ;)
Nazwy mają nieraz zabawne
Serio
Ale ten wynalazek rządzi. Piec opalany drewnem. Łodzianie macie plusa, chociaż pizzy nie miałam okazji spróbować.
Busik ♥
Skoro postawili leżaczki, to Heniek skorzystał żeby się powylegiwać ;)
Się misiu podobało :)
Zwiedzanie, zwiedzaniem... zakupy zrobić trzeba...
Kot ładuje akumulatory energią słoneczną ;)
Niedziela przeleciała w żółwim tempie ;)
Poniedziałek - nie ma to jak małe co nieco ;)
Wtorek - pomiędzy deszczem, a deszczem zachwycamy się diamentami z kropli :)
Środa - migrena nie migrena, lenistwo nie lenistwo... śniadanko zjeść trzeba ;)
Jak ktoś dotrwał do tego miejsca, to niech worek kartofli na ordery sobie przygotuje, bo zasłużył na więcej niż jeden ;)
~*~
Chwilowo nic nowego w sprawie wyzwania, bo tematy są ale trzeba zmobilizować naszą Manhamanę z Kliniki Lalek, bo przez to, że jakiś zbój jej ciągle konta na fejsie podpierdziela odechciewa jej się robić cokolwiek. Rozumiem ją doskonale. Osoba, która to zrobiła niech się czuje przeklęta. Smród skarpet i rozwolnienie niech jej towarzyszą w te wakacje.
~*~
Dozo baczyska ;)
I.