piątek, 29 maja 2015

Powyjazdowe Przynudzanie Fotkami

Poprzedni tydzień spędziłam bardzo miło. W Lubinie w większości. Jeździłam na rowerze, zwiedzałam, obijałam się. ;)
Pokażę wam tylko wybrane zdjęcia... a i tak jest ich aż 40. ;)
Jak dotrwacie do końca, to przyznajcie sobie medal za wytrwałość. ;)
Zaczynamy widokiem, którym kiedyś straszono dzieci ("jak nie będziesz jadł to przyjedzie po ciebie Czarna Wołga"^^), marzyłam by taką zobaczyć na własne oczy (i nie zniknąć tajemniczo^^)
Bez Piniaków się nie obeszło - panienki pozują na pieńku ;)
Bez pachnący intensywnie - pamiątka po babuni i dziadku :)
Ten kwiatek, to chyba Orlik - nie znam się ;)
Zdechły maczek na pieńku - ahtystyczne ;)
Na działkę widok z poziomu stokrotek ;)
Jakaś rozwalona chatka w drodze do Lubiąża
Owa chatka z Piniakiem
Piniak i Młyn Rudera ;)
Ów Młyn Rudera w Lubiążu ;)
Lubiąż - Opactwo
Opactwa okolice
Na pochyłe drzewo każda koza wskoczy...
...albo kot ;)
Opactwo i Piniak turystka ;)
Opactwo i drzewa ;)
Brama z rowerzystą
Takie tam krowy na drodze ;)
Muszla... koncertowa ;)
Ładny kwiatek ;)
Rzeźba przy skwerze w Lubinie
Kruk w Parku Wrocławskim
Bażancina ;)
Ptaszek opalizujący ;)
Holoptaszek ;)
Dino ;)
E.T. go hoooome ;)
Omnomnom... ;)
Żabozaur jednozębny ;)
Mały i duży ;)
Orzeł posilający się ;)
Świnia jakaś ;)
Kózki :)
Drogi Dla Rowerów wywołujące zachwyt :)
Skwer Kajka i Kokosza - Jaga i Łamignat :)
Skwer - Mirmił i Lubawa
Skwer - fontanna ze Smokiem Milusiem (Kajka i Koka wam nie pokażę, bo jakieś dewotki siedziały na ławce i załapały się na zdjęcie, więc z przyczyn prawnych nie do publikacji)
A w sobotę z kumpelą i jej bliskimi wypad do Szklarskiej Poręby - Wodospad Szklarki
Potok :)
Punkt widokowy na Zakręcie Śmierci
Żyjecie?
No to idźcie na herbatkę i ciacho - zasłużyliście. :D
Buziaki!
Imago

wtorek, 12 maja 2015

Wyścig (w) Pokoju

Imago kupiła sobie rower, więc mieszkańcy Imagowiska też zapragnęli mieć własny.
I osiągają jak widać sukcesy w dziedzinie miniaturowego kolarstwa amatorskiego - stanęli "na pudle" w pierwszych startach Tour de Pokój Imago ;)
Tora-chan (dostał takie imię przez ten znak V, który widuję na wielu zdjęciach japońskich nastolatków w internecie^^) wygrał w kategorii "gumowi nieruchomi":
Danbo (on chyba nie ogarnia kuwety, bo się niezbyt cieszy - może jest w szoku^^) wygrał w kategorii "kwadratowi plastikowi i ruchomi":
A "pudło" jest darem z dalekiego Rajgrodu od naszego kochanego Gałagutka  (przyjechało ze mną razem z krówką i świnką, które znalazłam w "mini jogurtach za maksi cenę" z "owada"^^)
(psisko i krecik też są z tych jogurtów ale nabytych po powrocie ;))
----
Howgh!

PS Post edytowany i skrócony, bo... tak jakoś wyszło. ;)

poniedziałek, 4 maja 2015

#hasztag_rajskie_wesele

Dziękuję za motywacyjnego kopa na Ask.fm! Co prawda jeszcze nie lalkowa, ale należy wam się pośrednio z lalkami związana relacja powyjazdowa (bo nie wszyscy muszą mieć facebooka a poza tym ta relacja będzie obszerniejsza). Bo wiedzieć wam trzeba, że 2 tygodnie temu wyjechałam spotkać się z innymi dwiema lalkowiczkami. I nie byle jakie to było spotkanie, bo okazja również byle jaka nie była. Gałagutek postanowiła zmienić stan cywilny! A któż inny miałby robić jej zdjęcia? Nie mogłam pozwolić by zrobił to kto inny, dlatego nie zważając na ciągnącą się infekcję wsiadłam w PKS (oj samą podróż to też wam muszę opisać bo niezła jazda była^^) i pojechałam do Rajgrodu. ;)
Od początku:
Sama nie jechałam i w sumie szczęśliwie się stało. Poszliśmy z tatą na pierwszy PKS do Wrocka... mieliśmy mieć półtorej godziny zapasu przed przesiadką... taaaa... pierwszy autobus został ściągnięty z trasy, bo się zepsuł - nie wysłano zamiennika, więc musieliśmy czekać na następny (pół godziny zapasu). Następny... zepsuł się w Bolkowie (po półgodzinnej jeździe)... żeby zdążyć na PKS do Ełku musieliśmy wziąć taksówkę (i tu szczęśliwie się stało, że był ze mną tata, bo sama bym chyba się poddała i wróciła do domu - próbując jeszcze raz następnego dnia, bo miałam tyle czasu, więc luz - z wesela bym nie zrezygnowała przecież^^). Jechała z nami jeszcze inna pani, więc podzieliliśmy się kosztami. Moglibyśmy wystąpić do PKS o zwrot, ale... pan taksówkarz zawiesił firmę, więc to właściwie bardziej coś w rodzaju autostopu było niż taksówka... trochę się na niego wkurzyłam o to i zszedł z ceny. Nie ma to jak zdolności negocjacyjne. ;) Dotarliśmy tak na 15-20 minut przed odjazdem, więc się udało. Dalszych przygód w stronę Rajgrodu już nie było (bo w drodze powrotnej znowu były^^). ;) Z Ełku odebrała nas Agatka z przyszłym małżonkiem, więc sobie luksusowo tą ostatnią część podróży odbyliśmy. Powitano nas na miejscu śniadankiem i herbatą. Miodzio Rajgrodzio! ♥
Sam Rajgród, to miejscowość mała ale urokliwa. Byłaby pewnie bardziej nawet gdyby nie to, że było zimno, wiało, a ja byłam na antybiotykach. Największym plusem jest ogromne i piękne jezioro. ;)
Kilka zdjęć w ramach przerywnika i reklamy, bo was zanudzę swoim pisaniem^^:
Tajemniczy widok przez gałęzie ;)
Droga... chyba nie na Ostrołękę ;)
Urocze domki
Jezioooooroooo!
Tyle łodzi... czy ja jestem w Łodzi? ;)
Bałądź chciał mnie zjeść ;)
Ale, ale... my tu przyjechaliśmy na wesele tak? I pisałam coś o dwóch lalkowiczkach? No bo proszę państwa pojawiła się i Elianka!!! Zdjęcia wam jednak nie dodam, bo nie mam zgody (nie pytałam^^). W każdym razie Elianka, jej mąż i ich Małe O. są absolutnie fantastyczni i uroczy, tak samo zresztą jak i Panna Młoda z Panem Młodym i cała ich rodzina! Tak serdecznie nas przyjęto, że do teraz nie mogę przestać się zachwycać. ♥  Żałuję jedynie, że nie miałam dość czasu by się nagadać z dziewczynami - zwłaszcza z Elianką. Kiedyś nadrobimy!
Byście jednak nie płakali, to macie takie jedno zdjęcie (właściwie wycinek^^):
No dobra... tort wam jeszcze pokażę mając nadzieję, że mnie Gałagutkowa za to nie zabije^^:
Był przepyszny! I jeśli mnie pamięć nie myli stworzyła go mama Agatki! Wielkie brawa dla niej!
A weselisko było świetne! Bawiłam się świetnie (chociaż nie było tego widać, bo zasłaniałam się aparatem^^)!
...
A potem trzeba było wyjechać...
W Ełku mieliśmy ponad godzinę czekania. Na szczęście dworzec mają schludny i... nawet o dobry humor dbają. Zastanawiałam się czy wrzucając należy przyjąć pozycję miotacza baseballowego i czy można rzucać podkręcone^^:
Podróż do Wrocławia przebiegła spokojnie. Jechaliśmy przez Lotnisko Okęcie. Tam nie mają zwykłego dworca autobusowego... tam mają terminal autokarowy. Ha! Nie pogadasz! ;)
A we Wrocławiu... wsiedliśmy do autobusu rzekomo ekspresowego... jadącego dłuższą trasą... i do tego kierowca beton nie chciał nas wysadzić bliżej domu i musieliśmy wracać z centrum miasta taksówką (bo autobus był zatłoczony i się nie zmieściliśmy - uroki obcinania kursów w środku dnia).
Było świetnie! Chociaż nad jeziorem nie mogłabym mieszkać... chyba, że gdzieś w górach. Bo jak zobaczyłam góry wracając... to znowu niemal się popłakałam ze szczęścia. Kocham góry - nawet jak po nich nie chodzę, a tylko patrzę sobie przez okno na nie.
----
Koniec bajki i bomba, kto nie czytał ten trąba! ;)
Wasza I.
P.S. Przepraszam za nadmiar wielokropków - to z ekscytacji. ;)
P.S.2 Proszę teraz o trochę motywacji do zdjęć lalkowych^^