Witam was w ten upalny lipcowy wieczór. ;)
Na początek bardzo, bardzo wam dziękuję za wypełnienie ankiety! Jesteście kochani! Bardzo mi pomagacie.
Co mają ze sobą wspólnego wymienione w tytule rzeczy?
W sobotę na Zamku Czocha miałam sesję plenerową z parą młodą, których ślub fotografowałam kilka tygodni temu. A kryminał... no cóż tematycznie się dopasował, bo był o zabójstwach par młodych.
Do Zamku dojechałam samochodem. Pierwszy raz od zrobienia prawa jazdy przejechałam trasę liczącą ok 45 kilometrów. Wiem, że niektórzy mogliby zrobić więcej od razu po odebraniu dokumentu, ale ja tam jestem z siebie dumna i tak. Zamek prezentuje się tak:
Całkiem okazale prawda? Chociaż jacyś turyści narzekali, że mniejszy niż Książ. Cóż. Niektórym nie da się dogodzić... olał ich. Zamek jest świetny. I byli tam też uczestnicy jakiejś kolonii w klimacie Harry'ego Pottera. Czasem żałuję, że jestem za stara i już nie mogę jeździć na takie kolonie jako uczestnik (gdybym chociaż wyglądała na 15latkę, to schowałabym dowód i udawała nastolatkę żeby się załapać^^). ;) Drobny zgrzyt jednak był taki, że w kawiarni zamkowej nie wiedzą co to sorbet, bo zmrożony koktajl jogurtowo-malinowy (czyli taki bardziej szejk) sorbetem nie jest. Ale i tak był pyszny. Mniam.
Sesja była świetną zabawą, młodzi fantastyczni i dobrze reagowali na moje pomysły (Yay!). Jestem zadowolona. Ale serce moje podbił Kot. Kot von Czoch...rajcie mnie mrrrauuu... :D
Miziasty, łagodny i przypominał mi moją nieodżałowaną kotkę Psotkę. Dobrze, że mam dwoje zwariowanych kociaków-dzieciaków i na zamku był monitoring, bo chyba bym tego kota ukradła. Taki był fajny.
A skoro już jesteśmy w klimacie kryminału (bo za kradzież niechybnie bym do kryminału trafiła) i par młodych, to pora na pseudo-recenzję (bo recenzentem nie jestem) książki, którą ostatnio pochłonęłam (bo jak coś czytam tak namiętnie, że nic innego poza czytaniem mnie nie interesuje, to inaczej tego nazwać nie można^^).
Pierwsza książka z serii "Kobiecy Klub Zbrodni". Jeśli komuś się obiło o uszy coś na temat serialu o tej nazwie, to dobrze się obiło, bo nakręcono go na podstawie tej serii. Obejrzałam pierwszy odcinek - nawet, nawet, ale wolę Angie Harmon (grającą główną bohaterkę) jako detektyw Rizzoli w "Rizzoli & Isles". Zresztą serial "Kobiecy Klub Zbrodni" zakończono po pierwszej serii - chyba się nie sprzedał. Ale o książce miało być nie o serialu. Seryjny psychol morduje pary młode (w noc poślubną, dzień po, w czasie wesela...) i bezcześci zwłoki. Jako trofeum zabiera obrączki. Główna bohaterka stara się rozwiązać tą zagadkę. Zbiera dowody i aresztuje podejrzanego, po czym za wszelką cenę stara się udowodnić, że to jednak nie on... Zaskakujące zakończenie i całkiem fajny wątek romantyczny, który również zostaje zaskakująco zakończony. Bohaterce pomagają trzy inne panie - dziennikarka, patolożka i prokuratorka. W książce obserwujemy jak ich przyjaźń się zaczyna, rozwija i jak powstaje tytułowy Klub, oraz czym się zajmuje. Nie jest to Wallander (ostatnie śledztwo Wallandera - do nabycia za 15 zeta w kiosku), którego teraz czytam (i na swoje nieszczęście zajrzałam na ostatnią stronę co sprawiło, że jestem zła na autora za zakończenie), ale książka dla tych, którzy lubią w miarę lekkie (o ile można to tak ująć) kryminały z wątkiem romansowym. Mnie się podobało (poza zakończeniem - chyba przestanę je czytać^^), ale ja pochłaniam kryminały wszelakie - siakie, owakie, szmirowate, mroczne itp. (mało tego - sama noszę się z zamiarem napisania własnego kryminału i może mi się to nawet uda, jeśli wreszcie raczę ruszyć swoją zacną dupę^^).
(Dupa Arbuza dla Rudego Królika, której nie chciałam zawieść brakiem owej^^)
A skoro już o dupach... hahahaha... dobra, żartowałam ;)
Tyle tego by było.
Do następnego!
♥
I.
PS Zainstagramowałam się w celach badawczych http://instagram.com/imagodeimages
Jaki booooski zamek!! Puśćcie mnie tam!!
OdpowiedzUsuńKotek Love =^-^=
A kryminałów nie trawię ;P
zamek świetny, przynajmniej tak wnioskuje z jednego zdjęcia :) ja tam kryminałów nie lubię, no może z jednym czy z dwoma wyjątkami ; )
OdpowiedzUsuńświetna recenzja:)Zachęciłaś mnie do przeczytania książek:) A zamek - odpowiedniej wielkości:)
OdpowiedzUsuńja zazwyczaj takich książek nie czytam, ale zachęciłaś mnie na tyle, żę jutro spróbuję się z nią zmierzyć :D
OdpowiedzUsuńO Matko! O Matko! O Matko!
OdpowiedzUsuńJestem MEGA happy!! XD
Jeszcze nikt, nigdy nie zadedykował mi dupy! :))
Dziękuję, dziękuję!!!!
Patterson mówisz... jak to jest, że ja akurat przedzieram się przez jego powieścidła?...
O rany, jaki piękny zamek! *U*
OdpowiedzUsuńJa zawsze chcialam jechac na kolonie w klimacie potterowskim :P
OdpowiedzUsuńniestety nie bylo mi dane :c
i ten slodki pupal golasa na koncu <3 XD
Piękny zamek i śliczna kicia. Ale dedykacja zdjęcia dupy mnie rozwaliła. XD
OdpowiedzUsuńKociaKicia ma tam naprawdę Czoch-Raj trudno się dziwić, że mrrrrrusi... Fantastyczne zdjęcie zamku w pierwszej chwili pomyślałam, że to stara pocztówka... :D ...Czyli robisz zjęcia dla MM? No... robi wrażenie...
OdpowiedzUsuńooo,zamek Czocha!byłam tam niedawno!!! :) gratuluję tak dalekiej wyprawy!
OdpowiedzUsuńTeż bym tego kota wzięła!
OdpowiedzUsuńUwielbiam wszelkie zamki, z chęcią zwiedziłabym i ten ^^ Koteczek cudowny, aż widać to mruczenie na zdjęciu ;D Kryminały osobiście lubię bardzo, właśnie jestem w trakcie czytania biblioteczki mojej mamy, która zgromadziła ich dość sporo ;)
OdpowiedzUsuńTo chyba była pierwsza dedykacja dupy na bloggerze! ;D