niedziela, 10 kwietnia 2016

Tygodnik Telefoniczny 2

Zdjęcia miały być inne - a przynajmniej część z nich, ale niestety przy próbie zgrania ich na komputer popełniłam jakiś błąd wspólnie z windowsem 10 i skasowałam wiele, wiele i nie da się odzyskać bo popełniłam jakiś inny błąd i musiałam sformatować kartę w telefonie... :/
Tak czy siak przybywam z nową porcją zdjęć wykonanych telefonem i nową porcją informacji o tym co w minionym tygodniu się u mnie wydarzyło. ;)
-
Poniedziałek zaczął się atakiem migreny. Takiej prawdziwej z wymiotowaniem i innymi atrakcjami. Toteż zamiast do pracy udałam się do lekarza. Wizytę miałam na 11.20 a weszłam koło 13. Pani doktor lubi sztucznie tworzyć opóźnienia nie wiadomo jak ani po co... w każdym razie dała mi środek przeciwwymiotny i silniejsze leki przeciwbólowe. Chwała lekom przeciwbólowym. Dostałam też trzy dni zwolnienia żebym mogła dojść do siebie. Chwała jej za to.
A na poniższym zdjęciu możecie zobaczyć: 1. Clawdeen Wolf - Lodzię Klodzię (jeszcze nie ma normalnego imienia^^), którą moja kochana mama mi kupiła na "pocieszkę" i nadchodzące urodziny. 2. Ślad po kolejnym słupie ogłoszeniowym, który zniknął. 3. Remontowany "zameczek", który ponoć ma być nową siedzibą osiedlowego domu kultury (kiedyś była w nim fajna biblioteka). Oryginałów nie mam - wyjaśniłam powyżej co z nimi przypadkiem zrobiłam. Argh. Zwłaszcza foty pałacyku mi szkoda...
We wtorek sobie cierpiałam dalej, choć mniej bo na lekach (efferalgan z kodeiną).
Zrobiłam też foto nawiązujące do panujących ostatnio nastrojów wśród kobiet. Musimy walczyć o swoje. Jeśli nie teraz, to kiedy? Jeśli nie my, to kto? Nie jesteśmy przedmiotami do ciężkiej cholery. Nie będzie nam tu banda facetów, którzy przysięgali żyć w celibacie, decydować o tym co mamy zrobić z własnym ciałem i sumieniem! Ja nie mówię, że mamy latać na skrobanki jak do SPA a tabletki "dzień po" wpieprzać jak TikTaki, ale jeśli ktoś naprawdę potrzebuje dla zdrowia własnego choćby tylko psychicznego dokonać aborcji, to powinien mieć do tego prawo. Do sterylizacji całkowitej też. Prawo wyboru to jest demokracja. Odbieranie prawa do decydowania to totalitaryzm.
W środę wyjęłam Lodzię Klodzię z pudełka i dałam jej pod opiekę psa - Yorka (kupny z gazetki za 9,99 w kiosku). Chyba się zaprzyjaźnili.
Nabyłam też drogą kupna grzebień w stylu polecanym przez Honoratę do dbania o lalkowe fryzury (w szczególności te sklejone przez Mattell by lepiej wyglądały w pudełkach). Test niebawem.
W czwartek wróciłam do roboty.
Ale nie było wcale źle, zwłaszcza, że dostałam od szefowej nowe ciekawe zadanie. Potem powędrowałam przez nasz urokliwy plac ratuszowy na przystanek autobusowy.
W piątek przyszłam za wcześnie i pocałowałam klamkę ;)
Ale wynagrodziła mi to ulica gdy wracałam do domu ;)
W sobotę wreszcie dopadłam moją upragnioną "Grubą Barbie", a żeby nie była samotna dostała koleżankę Azjatkę z poprzedniej serii. Oto Heather (Okrąglinka) i Aila (Neko - Azjatka - miała być Mią ale jako Aila chyba czuje się lepiej).
I tak dotrwaliście ze mną do niedzieli kiedy to pada i nie ma za wiele do roboty. Zaraz książkę sobie poczytam. Aktualnie na tapecie "Żyj i pozwól umrzeć" Iana Fleminga o przystojnym agencie 007. ;)
Kto dotrwał do końca może w nagrodę poczęstować się urodzinowym torcikiem - jutro będę starsza o kolejny rok. ;)
Smacznego! ;)

niedziela, 3 kwietnia 2016

Tygodnik Telefoniczny

Tak się złożyło, że sporo zdjęć robię aparatem w telefonie. To taki mój prywatny "obrazkowy notatnik". Zatrzymuję chwile, które mnie zaciekawią lub są w jakiś inny sposób ważne. A ponieważ blog mój nie stoi w miejscu tylko cały czas się zmienia jak kameleon, to może takie Tygodniki Telefoniczne poświęcone "obrazkowym notatkom" będą się pojawiały częściej niż ten jeden raz.
Tyle tytułem wstępu.
Wiosnę mamy już w rozkwicie.
 Ciekawość zaprowadziła moje oczy do wnętrza butelki napoju.
A w Prima Aprilis największego psikusa sprawiła nam pogoda.
W sobotę kot łapał promienie słoneczne.
A ja wydziergałam na obręczy czapkę (loomknitting) dla dyniogłówek.
Najważniejsza była jednak niedziela. Kiedy przeczytałam informację o spotkaniu w Muzeum Karkonoskim, na którym miał się pojawić mój były wykładowca pan Krzysztof Jurecki, postanowiłam, że nie przegapię okazji do posłuchania co ma do powiedzenia tym razem. Pan Krzysztof bowiem jest znanym historykiem sztuki i fotografii oraz krytykiem. Prowadzi swojego bloga, którego wam polecam ---> http://jureckifoto.blogspot.com/
Na spotkaniu był oczywiście obecny także autor wystawy "Czas Kamienia" pan Tadeusz Prociak. Wystawa ta została uznana przez pana Krzysztofa za bodaj najważniejszą wystawę w polskiej fotografii w tym roku. I patrząc przez pryzmat obecnej fotografii (ostrej, idealnie kadrowanej, ale bez jakiegoś większego znaczenia i przekazu) trudno się z tym nie zgodzić. Jeśli będziecie w pobliżu, to zajrzyjcie bo wystawa powisi do 17 kwietnia.
Odważyłam się na koniec zrobić kilka zdjęć lalce (kiedy nikt nie patrzył^^), ale jako, że miałam dziś gorszy dzień (słabszy wzrok, ból głowy i drżenie rąk) to większość wyszła nieostro... na pamiątkę jedynie je wstawię.
Czekanie na autobus nie musi być nudne. Ale może. ;)
Krokusy już przepięknie rozkwitły.
I to by było na tyle.
Medal z kartofla dla tych, którzy dotrwali do końca. ;)
Imago

niedziela, 27 marca 2016

Wesołych Świąt!

Nie jest ważne czy świętujecie Wiosenną Równonoc, Wielkanoc czy jeszcze coś innego. Bądźcie zdrowi i szczęśliwi. Pokoju na świecie i końca terroryzmu wam i sobie życzymy!
Imago i lalkowa ferajna

niedziela, 20 marca 2016

Wiosna!

Podobno od dzisiaj jest astronomiczna wiosna. Ale jakoś jej nie widzimy za oknem (szaro buro i ponuro), więc Ania postanowiła zrobić sobie domowe solarium = na imitującym wiosenną trawkę kocyku postawiła pod lampką leżaczek i się opala. ;)
A ja po tygodniu stażu mam jedną konkluzję:
Żartuję - wcale nie jest tak źle, a zaleta taka, że kasa będzie. Dam radę. ;)
A tu widok z korytarza w pracy na ośnieżone lekko dachy po kolejnym ataku zimy w zeszłym tygodniu ;)
Wszystkiego dobrego z okazji wiosny kochani!
Imago

sobota, 12 marca 2016

W marcu jak w garncu

Obiecuję pisać co tydzień a znikam na niemal miesiąc. Jestem niegrzeczna. ;)
Poprawy nie obiecam, bo dostałam się na staż, więc będę mieć odrobinę mniej czasu. ;)
Na początek dwie składanki:
Zima
Miks robótkowych z Instagrama (zawiera śladowe ilości lalek^^)
Zima taka piękna
Aż się Sonny Angel "gołodupiec" wybrał ze mną (zrobiłam mu ubranko żeby nie zmarzł) ;)
Ale iść piechotą do domu nie chciał - trzeba było autobusem ;)
Tydzień temu dostałam od Gałagutka lalkową kartkę - Kocham Cię Agata

I jeszcze nowi mieszkańcy:
Ruda Ania (bez wzgórza)
Kucyponek (plastik fantastik "zrób go sam")
Raven Queen (zwana chwilowo Roweną i być może nią zostanie) ;)
Jak widać na powyższym już umiem robić na drutach czapeczki ;)
----
Dziś bez przynudzania. Do następnego! :)