Nie myślcie sobie, że ja o was i lalkach całkiem zapomniałam. Co to to nie, nie.
Jakoś tak. Po prostu.
Przestałam pisać nie dlatego, że nie chciałam, ale jakoś nie potrafiłam się zebrać.
Dlatego w ramach postanowień noworocznych zamierzam więcej tutaj pisać.
Może raz na tydzień-dwa. Niekoniecznie tylko lalkowo.
Może raz na tydzień-dwa. Niekoniecznie tylko lalkowo.
W ramach rozruchu zaprezentuje się wam Matilda na nowo zakupionej Sofie. Czerwonej. Niemal tak czerwonej jak moja kanapa. Biedronka myśli, że to dla zwierząt, ale my wszyscy wiemy lepiej prawda? ;)
Sofka jest rozkładana, więc może być wygodnym łóżkiem.
I ciuchy też kupiłam. W Rossmannie. Luźnawe nieco, ale fajne. Ta "pieczarka" na głowie to hendmejd Gałagutkowy. Piżamka to właśnie z Rossmanna.
Flo i Fro też dostały po bluzie. Markowe ciuchy. Łod Endo. Fiu Fiu.
Ostatnio namnożyło mi się pluszowych stworów o brokatowych oczach. Hehe.
Poprawiają mi humor - cóż zrobić. ;) Spodziewajcie się więc, że na blogu też znajdzie się dla nich miejsce. W końcu pierwszymi bohaterami tego bloga też były pluszaki (jeszcze zanim go ktoś czytał^^).
No to tyle na razie by było. Do następnego!
I.