!Uwaga! Wrażliwych na słabej jakości technicznej pstryki uprasza się o wyłączenie zakładki z tym wpisem !Uwaga!
Nie mam nowych zdjęć poza słabymi namiastkami zrobionymi telefonem. Bo leniwa jestem. I głowa mnie bolała (głowa to zawsze dobra wymówka). Ale chciałam coś napisać (obojętnie co) i bez zdjęć było mi łyso. 8)
Toteż zapodam wam Alieny, które Obywatele Facebookowni zapewne już ze 3 razy widzieli i mogą sobie przewinąć w dół w nadziei na zobaczenie czegoś ciekawszego, bo nadzieję warto mieć. 8)
C: Witajcie Ziemianie!
C: Poddajcie się. Nie macie szans z nami Alienami.
C: Mamy Pana Kórlika i nie zawahamy się go użyć.
CDPNNN*
*ciąg dalszy prawdopodobnie nigdy nie nastąpi ;)
Pierwsze nieoficjalne spotkanie Zoe z Ciri już nastąpiło. Nie patrzcie na jakość - patrzcie na wzrok Zoe.
xD
Potem się pogodziły. Miała na to wpływ zamiana miejsc i oddanie Zoe krzesełka, które przypuszczalnie uważa za swoje. Jeśli lalka może coś uważać za swoje. 8)
~*~
Tak mnie naszło na głębokie przemyślenia. ;)
Rok temu ponad miałam poważny problem z fotografowaniem czegokolwiek. Straciłam radochę i tak dalej. Wtedy wpadłam na pomysł fotografowania lalek (kupiłam pierwszą barbiochę) i wsiąknęłam. Pozwoliło mi to troszkę odzyskać sympatię do hobby, które towarzyszy mi od lat - fotografii. Przykro mi to stwierdzić, ale jeden z moich nauczycieli miał rację i studiowanie fotografii mogło wcale nie być dobrym pomysłem jak kiedyś mi się wydawało. Szkoły zabiły we mnie spontaniczność i radość. Lalki częściowo to przywróciły, ale nie do końca. Chyba same stały się pułapką, bo głównie fotografuję tylko lalki właśnie i czasem koty. Nie wiem jak to zmienić. Jak odzyskać dawną radość i spontaniczność. A jak to jest u was? Macie jakieś pomysły na odzyskanie radości fotografowania bez całkowitego odstawienia lalek (lolz to brzmi jak odstawienie nałogu^^)? Chętnie posłucham waszych rad. Krytykę zleję, jeśli nie będzie konstruktywna. Tak już mam. xD
Pozdro 600 (jak to w zamierzchłych czasach mawiano^^)