piątek, 1 maja 2020

niecodziennik #7

Nie idę do lasu bo tam straszy, pooglądam raczej tv. 📺😎
Czasem mnie korci, żeby zrobić odcinek bez zdjęć. Ewentualnie tylko z obrazkami w roli ilustracji. Po prostu nie zawsze jest co sfotografować albo nie ma jak. Jedyne czego się boję, to wasza reakcja. Jedyną prawdziwą wartością twórcy są odbiorcy jego dzieł. Dajcie proszę znać jak wam się podoba Tygodnik z ilustracjami. 
Poprzedni Piątek c.d.
W piątek byłam w mięsnym. Wyraźnie prosiłam o 4 skrzydełka. Do rosołu były potrzebne. Palant sprzedał mi 4... udka. 🍗🍗🍗🍗 Wiecie chyba myślał, że skoro jedno i drugie to kończyna, to właściwie nie ma różnicy (no absolutnie nie zrobiłoby mi różnicy gdybym miała dłoń zamiast stopy). Niestety zauważyłam dopiero w domu kur...zapiał.
Teraz musimy zrobić udka na obiad a ja nie lubię udek, bo wolę filety. Gdybym była utalentowaną czarownicą, to facet zmagałby się już z jakąś małą klątwą. Niestety nie mam takiej umiejętności. Szkoda. 😎
Sobota
Dzień lenia łamane na czuję się jak worek porozbijanych plastikowych rzeczy.
A satelitarnego sygnału w pochmurne dni nie odbiera. Albo zrypał się kabel lub dekoder.
Serio? Kapselek pokazany w poprzednim odcinku chyba miał na myśli jakiś inny dzień, który miał być dobry. Ja tu nie widzę potencjału. Albo wredne kapselisko tylko sobie żartowało. 
Niedziela
Super. Znacie to uczucie po przebudzeniu się ze snu, w którym jesteście ofiarą sadystycznego seryjnego zabójcy, który w swym chorym pojebaniu tworzy obrazy z ciał ofiar i to odcinając fragmenty owych "na żywca"? Miałam szczęście zmienić ciało nosiciela we śnie. Z ofiary zwiałam w ciało szukającej jej i zabójcy policjantki, z której gardła wyrwał się krzyk bólu gdy zobaczyła obraz. Po ofierze i zabójcy już nie było śladu. No... innego niż obraz, który pojeb zostawił. Za każdym razem inny obraz. Tu były kwiaty wycinane ze skóry. Na niebieskim tle. W ramie już.
Nienawidzę takich snów. Budzę się przerażona i zlana potem. Całe szczęście przed całkowitym przebudzeniem sen się zmienił. Stałam przy kiosku oglądając pierdółki na wystawie, czekając na tramwaj (pomijam że w moim mieście od kilkudziesięciu lat nie jeżdżą tramwaje) i wtedy przyszedł wujek. Mąż siostry mojej mamy. Zabrał mnie do babci. Babcia we śnie była młodsza i w pełni sił. Brała leki na Alzheimera. Skuteczne. Naprawdę miała Alzheimera. Zmarła w styczniu 2010. Widok jej spokojnej i mądrej twarzy i dźwięk jej głosu zdążyły mnie nieco ukoić. Dzięki babciu. Wiem, że na swój sposób wciąż przy mnie jesteś.
A tymczasem mój tata zrobił zdjęcia Malutkiej. Bo ja z niedzieli nie mam zdjęć. 
Ja bym nie mogła takich zrobić. Obudziłaby się.
Poniedziałek 
No dobra. Budzenie się z migreną jest chyba gorsze od koszmaru. Sen to tylko sen, mija i po kilku głębszych wdechach można o nim zapomnieć albo chociaż odetchnąć na tyle, żeby już nie niepokoił. Z migreną jest trochę inaczej. Minie także ale najczęściej dopiero po tabletce, która obciąża wątrobę. Jeśli sama to dopiero po kilkunastu lub kilkudziesięciu godzinach cierpienia. Chyba wolę już koszmary. Przynajmniej da się je narysować. Nie umiem narysować bólu. Toteż narysowałam Miętka, który chyba wolałby żeby wtedy w sklepie kupił go ktoś normalny, bo chyba z nim nie najlepiej. Ma wodę i cień a wygląda coraz gorzej... Już pisałam, że u mnie tylko roślinki z plastiku, drewna lub pluszowe mają szansę. Chociaż zdarzyło mi się połamać niechcący drewniany kwiatek też... 

Wtorek 
Ha. Wydało się. Sąsiadka ma internet z netii. Doprowadzony z owej skrzynki na przeciwko okna. Czyli nas okłamano w sprawie przeniesienia.
A śmieciarze zapomnieli dać odpowiednią ilość worków na odpady segregowane. Albo im się nie chciało. Mama zadzwoniła i mieli dostarczyć. Ha. Znowu olali. 
... 
A potem był spacer po zakupy. Są więc wreszcie zdjęcia. 
A po powrocie nastawiliśmy pranie. Zdjęcie pralki byłoby zbyt banalne toteż wam ją narysowałam
I dalej coś nie działa w tv... Na szczęście zostaje zawsze tych 8 czy 10 kanałów, które łapie antenka z markjetu za 3 dychy. 
A kwadratowy uważa, że jest Bondem... Błąd-em raczej 😂
Tak trochę znudziła mi się już ta gra ale szkoda mi się jej pozbywać. 
Środa 
OK. Odkryliśmy z tatą, że nawalił kabel antenowy. Wymieniliśmy go na stary i krótszy, więc musieliśmy przenieść tv. Nowy kabel przestał działać po 1 dniu. Deko dziwne.
Tak poza tym, to dzień pod hasłem PITolenia 😎
Moje pity rozlicza się błyskawicznie "nie wykazałeś żadnego dochodu, jesteś pewien?" 🤣🤣🤣
Ale pity rodziców teraz też idą w miarę szybko. I zaletą jest, że nie trzeba łazić do urzędu tylko można wysłać z domu siedząc w piżamie i będąc nieuczesaną. 😎
Czwartek 
Wyjście z domu, odwiedziny w domu i takie tam. Na początku była magnolia. Mama mówi, że to magnolia a jej można wierzyć. 
Potem takie kwiatki. Tych nazwy mama mi nie podała. Wyglądają jak stokrotki na dopalaczach. 🤣
Nie możet być! Dziura! 
Jaka duuuuuuuża! Niektórzy patrzyli ze zdziwieniem na moją radość. Bo w końcu kogo może cieszyć wielka dziura na pół deptaka ograniczająca ruch pieszych? Mnie cieszy haha bo mogę coś nowego pokazać. 
A potem po miesiącu przerwy przejechałam się autobusem. 
Wędrując między blokami znalazłam taką naklejkę. Trudne do zrealizowania. I wcale nie dlatego, że wielu kierowców to buce. Rowerzyści też potrafią się pokazać od tej brzydkiej strony.
A na znajomym placu zabaw konik trochę uwięziony. 
Są takie miejsca, w których czujesz się na swoim miejscu. Gdzie wiesz, że jesteś u siebie. 
Znajomy widok z okna uspokoi skołatane nerwy. 
Nie wiem czy pamiętacie jeszcze ten samochód. Pokazywałam go już na blogu. Podczas mojej nieobecności uległ zmianie.
Zaryzykowałam, że autobus mi zwieje żeby zrobić zdjęcia. 😎
A potem trzeba było wrócić do tymczasowego mieszkania. 
Złośliwość kurierów inpost sprawiła, że musiałam wyjść jeszcze raz. Przesyłka wydana po 8 rano dotarła po 18. 
A kiedy wracałam prawie mnie potrącił rowerzysta bez kasku jadący po chodniku... Tak a propo tego co pisałam wcześniej. 
Wreszcie zdecydowałam się na jakiś drobiazg z okazji urodzin. Wybrałam rysik do telefonu. 
Czy rysik sprawi, że będę lepiej rysować? No pewnie nie hahaha. Wszak talentu nie doda. Ale będzie łatwiej bazgrolić niż palcem. Te zwykłe gąbeczki na długopisach w ogóle nie wyrabiały z precyzją. I będzie łatwiej pisać na obrazkach. 
Ku gwoli ścisłości wszystkie obrazki z wcześniejszych dni były maźgane paluchami. 
Piątek 
Mój nieżyjący już niestety dziadek gdy był jeszcze małym chłopcem śpiewał "witaj maju waju trzen-ko" zamiast "witaj majowa jutrzenko". Dlatego początek maja zwykle kojarzy mi się właśnie z dziadkiem. 
Dzień pod hasłem migreny. Spróbowałam wam nabazgrać ból ale wyszedł jakiś emo mięczak... 
Wydawać by się mogło, że w tym tygodniu nie czytałam książek. Po prostu przerzuciłam się na ebooki na kilka dni. Dlatego nie wiem czy też je liczyć do stosika przeczytanych czy kolejna papierowa będzie 18... Ojbuków Przeczytałam z 6 lub 7. Nie liczyłam. 
Nagroda 
A w nagrodę lipny talon na patatajanie na jednorożcu 😎
Albo do wyboru równie lipny talon na patatajanie na dinozaurzu 😎
Bo skończyły się inne nagrody 😎
Nagrody jakieś nowe muszę wymyślić. Przyjmę sugestie.
Dziękuję za uwagę i zapraszam na kolejne odcinki.
Howgh! 🖖

2 komentarze:

  1. Rysunki zdecydowanie mi nie przeszkadzają :):) Bardzo Ci współczuję z powodu migreny - chociaż ona mogłaby odpuścić - wystarczy wszechobecny koronaświrus :(

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :))