poniedziałek, 5 sierpnia 2019

Lecim z kolejnym Telefotygodnikiem ;)

Ostatnio co tydzień to migrena, więc deczko kijowo ;)
A wątroba niedomagać zaczyna, więc staram się jak mogę nie brać przeciwbólowych - zwykle kończy się to mega cierpieniem i wymiotami... a... nie chcieliście tego wiedzieć? Sorki. ;)
Uwaga. Ostrzegam. Zdjęć będzie dużo. Aż do... wyrzygu. Hihihi. ;)
Malutka czasem pozwoli zrobić sobie zdjęcie. Chwytam więc na pamiątkę te rzadkie chwile niczym letnie motyle.
Złapałam bakcyla na apkę HUJIcam. HUJIowe zdjęcia wychodzą hahaha (randomowe prześwietlenia niemal jak na kliszy).
Nawet nudne zdjęcie może stać się ciekawsze.
Rodzinka przybyła z dalekiego nadmorskiego Wolnego Miasta, więc wybraliśmy się na jadło. Byłam po obiedzie, więc Kids Menu w zupełności mnie zaspokoiło. ;)
Potem spacerek po placu ratuszowym
To jest nasza unikatowa Ławka Wolności. Zaprojektował ją nasz lokalny artysta Vahan Bego. Nie gra, nie bucy, ale wygląda świetnie i całkiem sporo ludzi pomieści. Wybaczcie nieostre zdjęcie - mam tylko jedno. Ups. ;)
Trochę mi przeszkadza logo na parasolach, ale ładnie to wszystko wygląda takie podświetlone.
Nasze klimatyczne arkady zwane niekiedy podcieniami. :)
Taka duża i z dzieciakami Pokemony po nocach łapie?
Dziiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiwna jesteś! - Powiedział Leleń z wytrzeszczem.
A tu prosz państwa akcesorium lalkowe za niecałe 4 zeta. Z lizaczkiem i proszkiem dokwaśniającym. Kibel.
Idealnie pasuje dla lalek wielkości Maszy
No ej! Ty mie tu nie podglądaj!
Masza! Przecież ty galotów nie zdjęłaś, to co się wścikosz?
Małe Szibadziuki też mogą skorzystać ;)
 Nawet przyznam, że komfortowe toto, podasz papier?
Rodzinka postanowiła wybrać się do Muzeum Zabawek w Karpaczu. Gdzie zabawki tam i ja! ;)
Zbiory pochodzą z kolekcji pana Henryka Tomaszewskiego, o którym poczytacie sobie tu: https://culture.pl/pl/tworca/henryk-tomaszewski-tancerz a o samym muzeum tutaj: http://www.muzeumzabawek.pl/ A komentarza sobie oszczędzę do zdjęć. Podziwiajcie. Najlepiej klikając żeby sobie powiększyć.
Pan Kupernik co to ruszył jakieś ciało... niebieskie ;)
Wybaczcie nieostrości. Inni zwiedzający nadawali tempo.
Na górnym piętrze, do końca sierpnia jest wystawa Barbitek :) Nie opisuję, bo znacie je lepiej niż ja :) i ponownie przepraszam za nieostrości...
Muzeum zrobiono w budynku po Dworcu Kolejowym (kiedyś do Karpacza jeździły pociągi^^). Znaleźć tam można salę pamięci kolei.
Można się też przejechać drezyną :D
Czyli pojazdem napędzanym siłą własnych mięśni rąk :D
A to Muzeum Sportu i Turystyki
Niestety Pokemony były dla dzieciaków ważniejsze, więc nawet nie wstąpiliśmy...
A to najkrótsza ulica w Polsce a może i na świecie :) Tylko jeden dom ma prawo nosić ten adres :)
Taki kamień a słoje ma jak drewno. Cuda w tym Karpaczu hihi.
Kamienny tron jak ktoś nie chce Żelaznego. ;)
Le Duch Gór. Le Karkonosz. Le Rzepiór. :)
A ten Pan wskazuje drogę do zbiorów z Muzeum Juna, które kilka lat temu spłonęło. W sumie to do części zbiorów, bo reszta jest w odbudowanym Muzeum w Szklarskiej Porębie. :)
Dobre Bogi i Boginie... tymi zdjęciami was zamęczę ;) ciekawe czy są jakieś limity ;)
Kamolki oglądać można za darmo i w tej samej sali jest też sklepik, gdzie można sobie nabyć cosik dla siebie
W sklepiku nabyłam sobie wisiorek z Szungitu z Kwiatem Życia. Zupełnie bez świadomości, że toto podobno na migreny dobre (i parę innych rzeczy też). Hihi. Mnie po prostu się podobał.
Takie toto fajne jest też PokeStopem jakby ktoś nie wiedział ;)
Doborowe towarzystwo zaprasza do Muzeum Sportu ;)
Może i jest symbolem czystości, ale nie tej na murach ;)
Łysa w dodatku ;)
Arkady za dnia
Niewidzialny defibrylator ;)
Citroen Lodziarnia :)
Ładne autko
Z przodu też
Ładny motor
I z drugiej strony ;)
Już prawie kończymy :D Macie tu siorbecik z Mango
I o smaku cydru
Festyn osiedlowy :)
I ulewa :)
A w nagrodę za wytrwałość macie buziaki od Eryczka :)
 Do zobaczyska w kolejnym odcinku!
Howgh!

czwartek, 25 lipca 2019

Eksplenejszynz

W marcu nagle zmarł Filemon. Nie zdążyliśmy dojechać do weterynarza. Nie miałam ochoty pisać bloga po tym zdarzeniu. Nawet pisanie licencjatu przyszło mi z trudem. Ale udało się. Jestem licencjuszką. Podwójną, bo przecież już miałam wcześniej jeden licencjat. ;)
Rzucałam nawet biretem i dostałam książkę i kwiatka w nagrodę. Do tego dwa dyplomy gratulacyjne, z których jeden ma błąd ;) Napisane jest na nim Dziennikarstws zamiast Dziennikarstwa ;)
Takiego cudownego Ducha Gór Karkonosza zrobiła dla mnie Gałagutek czyli Agatka moja kochana ♥
Rozkosze dla każdego jakie sobie wybierze ;) mnie tam prasowanie nie rajcuje ;) męczysz się i męczysz a i tak się pomnie ;)
Ciocią mi się wzięło i zostało ;) na szczęście na odległość, więc omija mnie zmienianie pieluch ;P
Licencjat wielokrotnie świętowany ;) żarciem i piciem ;)
Alkohol - pity przeze mnie tak rzadko, że uznać można to wydarzenie za święto ;)
Nie wiem czy wy też, ale ja tu widzę Latającego Potwora Spaghetti ;)
Lemoniada na napój godny świętowania wybrana została dwa razy :D
Oto i sekret zdradzam jak odnaleźć swój biret wśród kilkudziesięciu innych po rzuceniu go w górę ;) Rzucasz i szybko podnosisz słuchając odgłosów innych absolwentów "Ej a gdzie mój? Ktoś mi zabrał..." :D
Takiego kwiatka dostałam - ładny nawet :)
I kolejny raz świętowałam licencjat w doborowym towarzystwie :)
Z widokiem na budynek ratusza :)
I spacerem w piękne, ciche miejsce :)
Noł szit Szerlok ;) serio pracują? Nawet w niedzielę niehandlową? ;)
Talerz na ścianie. Wszyscy wiedzą, że tam jest miejsce talerzy przecież ;)
A co to za świętowanie bez żarcia? ;)
Teatry Uliczne.
Przyciągają tłumy co roku od 37 lat :)
Zupełnie zasłużenie zresztą
Szczudlarze z Ukrainy. Opad szczęki - potrafili skakać przez skakankę na tych szczudłach, a ja nawet na wrotkach nie potrafię jeździć prosto. ;)
Za każdym razem bawi mnie ten rysunek na rolce najważniejszego papieru w życiu każdego człowieka ;) owszem Filemon z Malutką kiedyś załatwiły rolkę w ramach zabawy ;)
Taka już duża ta nasza Malutka :)
Laska z blokowiska ;)
Tam na czapce podobno napisane jest "Star Wars" po japońsku ;) ale nie znam japońskiego, to nie wiem ;)
A jak kto do końca dotrwał to...
Ma w nagrodę Uśmiech Eryczka (bo bombelków na stanie brak ^^)
P.S. Postaram się pisać częściej i wrócić do formy Tygodnika Telefonicznego :) Przepraszam za tak długą nieobecność

środa, 6 marca 2019

Jestem leniem

patentowanym ;)
Miałam wcześniej napisać, ale byłam chora itp...
No należą się wam przeprosiny. Lecim z długim podsumowaniem!
Czapkę kupiłam skoro zrobić nie potrafiłam ;)
Próbowałam zrobić szaliczek
Mniejszą małpkę zabrałam na figle na śniegu :D
Podobno bieganie boso po śniegu wzmacnia odporność i takie tam
Eryczek postanowił zrobić szalik dla Leona, który dostał wydzierganą przeze mnie czapkę
O tak to się robi proszę państwa
I bach mamy komplecik
Leon zadowolon
Jakie walentynki?
Ja tu walę tynki ;)
A my dwa misie kochamy się ;)
Eryczek też dostał szalik (koniec końców na obręczy bo było szybciej) i zapragnął własnych wrotek po tym jak znalazł moje. Zaznaczył tylko, że mają być inne niż różowe.
A mnie się dostało antybiotyk bo leczenie ibuprofenem okazało się słabym pomysłem innej lekarki
Tłusty czwartek. Eryk zaprasza na słodkości.
A w ubiegły weekend robiłam zdjęcia na Biegu Piastów i miałam przyjemność widzieć panią Justynę Kowalczyk z bliska :D uścisnęłam jej nawet dłoń :D
A tego misia dostałam za spróbowanie swych sił na symulatorze narciarskim w strefie PKP Intercity :D ponoć poszło mi bardzo dobrze :D nie ma to jak uprzejme kłamstwo :D Mogłam wybrać 3 gadżety więc wzięłam misie, bo chusta i rączka klapiąca do kibicowania jakoś mnie nie rajcowały ;)
W niedzielę to trochę było mgliście i deszczowo a mnie łeb tak napitalał, że właściwie mam tylko kilka zdjęć....
Eryczek dostał wymarzone wrotki... Miały nie być różowe... no sorka, kosztowały 5 złotych i były używane, więc nie było wyboru. Cieszą go i tak. :D
I to by było na tyle. Do poczytania następnym razem. :D