- Zeszłotygodniowy odcinek był tak mroczny, że chyba wam nie przypadł do gustu. W tym tygodniu wracamy więc do zwyczajowego poziomu surrealizmu i braku obiektywizmu ;)
---
W tym odcinku wystąpią trzy osoby. Dwie w rolach epizodycznych (ale nawet role epizodyczne są bardzo ważne) i trzecia w roli głównej. Sięgniemy też sobie do archiwalnych wpisów z niniejszego bloga. Będzie też szał ciał w postaci kilku zdjęć z prawdziwego aparatu. xD
Na końcu coś słodkiego i wyjątkowo coś do picia jeszcze ;)
Niedziela
Niedziela upłynęła mi miło i przyjemnie na spaniu, jedzeniu i graniu w gry. A także na przeglądaniu archiwum tego bloga. Nawet trochę się pośmiałam, kiedy znalazłam opis moich początków w radiu akademickim. ;)
Zdjęcia z archiwum, bo w niedzielę nie zrobiłam ani jednego zdjęcia.
http://surrealistyczny.blogspot.com/2016/10/tygodnik-telefoniczny-29.html
Jedne z moich pierwszych słów do mikrofonu brzmiały mniej więcej tak: "Komunikat specjalny: Dziś w bufecie Hot-Dogi, sprawdźcie wszyscy gdzie są wasze psy". :D
Tak. Mój umysł jest bardzo surrealistyczny. xD
Poniedziałek
Powtórka z rozrywki minus archiwum plus serial. Spałam, jadłam, grałam w wieś ;) i obejrzałam na raz dwa sezony Watahy. Przez tego całego Rebrowa człowiek ma chęć pierdyknąć wszystko i wyjechać w Bieszczady. I Rebrow nie ma tu nawet nic do rzeczy. Tereny pokazane w serialu są zachwycające. Ale faktem jest, że poziom skomplikowania historii Watahy i brak wyjaśnień pewnych kwestii sprawia, że człowiek chce oglądać więcej i więcej.
Wtorek
Schodzenie czasem jest przydatne. Niby dla zdrowia dobre. A przy okazji można na oknach klatki schodowej znaleźć ciekawe obiekty do sfotografowania.
Taką doniczkę na przykład. Brakło w niej prawdziwego kwiatka toteż wnioskuję, że ktoś był zajumał - wniosek bierze się z doświadczenia, bo ktoś nam kiedyś "kwiatki z klatki" jumnął. ;)
Schody na dowód, że nie jechaliśmy windą, ani nie spadaliśmy lotem swobodnym niezabezpieczonym w pustym szybie, który na dole ma twarde, grube sprężyny. Byłoby ała.
Sprawca zamieszania:
Postać 1 - Czy ja mam pana kopnąć w zadek na rozpęd dla odwagi czy sam pan skoczy? No już, szybciutko, bo nie mamy całego dnia, a chcielibyśmy odzyskać windę...
Skoro o sprzątaniu mowa, to taki fajowy osprzęt można nabyć w Owadzie ;) nawet kosz na śmieci dają w zestawie ;) rozważałam zakup takowej dla Eryczka, ale przypuszczalnie była droższa niż sam Eryczek ;)
Postać 2 - Ale, ale...
Postać 1 - No co? Niechże pan to z siebie wydusi!
Postać 2 - Ja tu tylko sprzątam...
A tu ktoś po sobie nie posprzątał, albo kogoś sprzątnęli... względnie walizka to Pratchettowski żarłoczny Bagaż w przebraniu. Albo to walizka Newta Scamandera, który akurat był w środku, a że jest roztargniony to zapomniał butów.
A w galerii handlowej było całe mnóstwo prezentów, ale żaden nie był dla mnie. Eh. Smuteczek.
Pod choinką też nic nie było...
Nic nie ma dla mnie, to wracam do domu spać, jeść i grać...
Środa
Przed południem wychodzimy z domu...
Ale po co? Ale dlaczego tak wcześnie? ;)
Bo pędzimy na polowanko ;) nowa oferta Domu Mody Aldi. Ubrać się można w przyzwoitej cenie. ;) Udało się upolować też spodnie dla bratanicy za całe 15zł. Moim zdaniem rzeczy dziecięce nie powinny być drogie a bywają droższe niż dla dorosłych mimo, że mniej materiału się zużywa.
A wieczorem tato woła, żebym brała aparat i przybiegła do kuchni wyjrzeć za okno.
I w tym momencie nastąpiła chwila użycia prawdziwego aparatu z obiektywem o dłuższej ogniskowej, bo jak widać trelelefon nie dał rady uchwycić urody księżyca.
A księżyc doprawdy przecudnej urody.
To już. Dwa zdjęcia starczą. Chowamy aparat, bo co za dużo to nie zdrowo. To tygodnik telefoniczny jest, a nie jakaś poważna fotoreporterka. ;)
Czwartek
Migawka (reg. łódz.[1] bilet okresowy komunikacji miejskiej)
Nie spodziewałam się spotkać tego regionalizmu w Jeleniej Górze na biletomacie.
Wybraliśmy się do - jak my to z tatą określamy - "miasta miasta", czyli centrum :D
I kulamy się (o kulach, rozumiecie... i miejmy nadzieję trzymacie kciuki i myśli ślecie) w stronę banku załatwić sprawy pewne.
W tej oto ramie widzicie dzieło sztuki współczesnej. Obraz (nędzy i rozpaczy) pod tytułem "Współczesny Człowiek".
Chwilę po wykonaniu tego zdjęcia nastąpiło pierwsze spotkanie epizodyczne z sympatycznym kawalerem. Machu, machu! Pozdrawiam serdecznie!
Kawalera nie ma na zdjęciach, ukrywał się w drzwiach. ;)
Przypadkowe spotkanie ze znajomym potrafi poprawić nastrój na cały dzień*. Mówiłam, że epizodyczne role też bywają bardzo ważne. :)
*Oczywiście nie zawsze tak się dzieje - czasem spotykacie kogoś kogo znacie, ale nie lubicie. Bywa, że wsiada do tego samego autobusu, a wy zaklinacie rzeczywistość byle tylko was nie zauważył albo - o zgrozo - nie usiadł koło was. Nie chcecie rozmawiać, bo obawiacie się, że otworzycie puszkę pandory i wylejecie na tą osobę wszystko, co wam leży na wątrobie.
A skoro wspominamy w tym odcinku wpisy archiwalne, to ten samochód pojawił się już na łamach bloga ;)
http://surrealistyczny.blogspot.com/2016/09/tygodnik-telefoniczny-24.html
Potem pokulaliśmy się do banku, w którym z 15 minut tłumaczyliśmy Pani, że nie pomyliliśmy banków. Po czym okazało się, że nie ma nas w systemie, bo jesteśmy reliktem zamierzchłej przeszłości, ostatnim takim korzystającym z tworu sprzed lat kilkunastu, którego to w systemie nie mają. Takie jajo - gimby nie znajo. ;)
Chwila postoju na odpoczynek.
A te drzwi za przeproszeniem to takie deczko ch*owe ;)
Wzrok przyciąga kompozycja z liści przymarzniętych do asfaltu. ;)
Przed powrotem do domu przystajemy przy kiosku na zwyczajową "prasówkę".
Dziś nasz wzrok przyciąga informacja o śmierci pana Adama Słodowego, który uczył Polaków epoki PRL majsterkowania i robienia czegoś niewielkim kosztem.
A obok tej informacji... Mucha niczym kebab na wynos. To musiało wywołać skojarzenia z filmem "Kingsajz". Musiało.
"Komu muchę na dziko?"
Olgierd Jedlina: Świeże macie muchy?
Barman: Z dzisiejszej pajęczynki.
Olgierd Jedlina: To dla mnie też.
Barman: Talon proszę. Muchy tylko na talony!
Olgierd Jedlina: Jakie talony?! A ten wziął bez talonu!
- https://fdb.pl/film/4370-kingsajz
Po powrocie do domu to już wiadomo. Spanie, jedzenie i granie. To taki tydzień "śpiącej królewny". ;)
Gry potrafią mnie rozbawić czasem ;) Diggy's Adventure uwielbiam za te "dymki" xD bo tak poza tym to taka sobie zwykła klikanka z regenerującą się energią potrzebną do tego klikania.
Piątek
Piątek 13ego. Wiele lat uważałam go za dzień szczęśliwy. Wiadomo, czarownica. ;) Potem jednego piątku 13ego zginął tragicznie w wypadku samochodowym mój ulubiony kierowca rajdowy... innego zaś piątku 13ego poparzyłam się gorącą herbatą... Nie poddaję się jednak i wciąż wierzę w dobre piątki 13e, chociaż mocno testują one moją wiarę...
W ramach prób uczynienia tego piątku miłym spotkałam się z Panią Kingą! Na kawo-herbatę, bo ona jak Panna Anna pija kawę, a ja od lat wierna jestem herbacie.
Takie janiołki z plastikowymi skrzydełkami chodziły po handlowej galeryi. Pany policjanty też ale bez skrzydełek. Niektóre policjanty nawet przystojne. ^^
Miś ratował świnkę z opresji.
A potem poszłyśmy na plac ratuszowy, na którym przez 3 dni odbywać się będzie jarmark świąteczny.
Stragany z rękodziełem i innym dziełem ;)
Ścianki pocztówkowe do zdjęć
Pokazywana już na tym blogu choinka bez czubka. Oświetlona wygląda lepiej, ale dalej brak jej czubka. ;) - Przed nią stoi tron. Istna gra o tron się tam odbywa i kto może to siada do zdjęcia. Nie da się niemalże złapać ujęcia bez osoby na tronie.
-
Na straganie w dzień targowy ;)
Idę sobie dalej! Nie chcą dać prezentu to nie! Foch!
Jedyne zdjęcie tego cholernego fotela bez ludzi jest nieostre... 13egooo...
Chociaż w sumie całkiem ciekawe mazy mi wyszły ;)
Idziemy dalej, gdzie nęci zapach golonki, szaszłyków i innych smakołyków ;)
A tam normalnie wesołe miasteczko ;)
Karuzela, karuzela... na jarmarku do niedzieli ;)
Nawet kolejka jest
I sztuczny tor zjazdowy
I znowu tylko dla dzieci atrakcja! No ja się tak nie bawię!
Idę sobie!
Nawet choince zdjęcia nie zrobię, bo kolejka...
Zostałam oświecona przez Panią Kingę, że te kule na patyku to balony ledowe ;)
I poszłyśmy sobie dalej...
Sponsor dzisiejszego odcinka ;)
Ale wszystko co dobre szybko się kończy i trzeba wracać do domu...
To bardzo miłe i przyjemne gdy ktoś cię podwozi do domu. Człowiek czuje się zadbany i zaopiekowany. ♥
Jeszcze zerkamy na księżyc, który chowa się za chmurami...
Do tych choinek przynajmniej kolejki nie ma ;)
Ale prezentów pod nimi też nie ma... a szkodaaaa...
Wracamy do domu. Uwieczniamy datę, że dziś naprawdę jest 13ego Piątek...
- I kończymy ten odcinek.
Nagroda
A wyjątkowo do wypicia dzisiaj "Prawdziwy Rudolf".
I tyle tego będzie. Do zobaczyska w następnym odcinku.
Howgh!
piątek, 13 grudnia 2019
nieregularnik #8
Etykiety:
Choinka,
jarmark,
Jelenia Góra,
jeleń,
Miasto,
nieregularnik,
słodko,
smartfon,
święta,
takie tam,
Telefonografia,
telefonowanie,
telefonowe,
telefotki,
Tygodnik Telefoniczny
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Sok z Rudolfa....... Rudolfjuice, Rudolfjuice, Rudolfjuice....... i nic..................
OdpowiedzUsuńRudolfdżjus ;)
UsuńMiś ze świnką mnie rozczuliły ^_^ Ostatnio robię się bardzo pluszakowa i mniej lalkowa... Hmmm...
OdpowiedzUsuń