piątek, 26 sierpnia 2016

Tygodnik Telefoniczny 21

Dobry Wieczór Robaczki! To znowu ten porąbany Tygodnik, w którym wam pokazuję różne nudne zdjęcia robione telefonem i dodaję do nich niekoniecznie normalne opisy. ;) Ale wiecie co jest najlepsze? Że wciąż wracacie po więcej! xD
No to lu!
(Poniedziałek pominęłam, bo dodałam go jako "drugą niedzielę" w Tygodniku 20)
Wtorek
"Back to school" w wersji Imagowskiej. Złożyłam papiery na uczelni i tak właściwie, to mnie przyjmą... jeśli zbierze się odpowiednia liczba osób do uruchomienia kierunku.
Potem poszłam zobaczyć budynek rektoratu, a właściwie to go sfotografować, bo widziałyśmy go z mamą w internecie... I oczywiście nie mogłam go sobie jakoś nie skojarzyć... więc wymyśliłam sobie, że... (tu na chwilę przerwę żeby zwrócić waszą uwagę na obowiązkowe palce w obiektywie^^)
Jest to Cerkiew pod opieką Batiuszki Rektora ;)
W której można się pomodlić o wstawiennictwo w intencji zdanej SESJI ;)
A potem pojechaliśmy z tatą do C. po kran... i pooglądać sobie deski. No co... każdy ma jakiegoś bzika. ;)
Środa
Poczta od Agatki (Gałagutka) I niestety jedyna to dobra wiadomość tego dnia...
Powtórne badanie krwi Filemona nie wykazało spodziewanej poprawy stanu wątroby. To znaczy być może jakaś była, ale wciąż poza skalą pomiaru... Na szczęście kot wygląda jakby czuł się o wiele lepiej, więc mamy nadzieję, że jego wątroba po prostu potrzebuje więcej czasu na regenerację. Kolejne badanie we wrześniu. Jak zje wszystkie tabletki i karmę z dietą wątrobową.
Czwartek
Takie widoki o poranku to czysta naturalna MAGIA :)
Siedziałam sobie na murku aż tu nagle przepłynęła obok mnie łódka ;)
No dobra... przejechała na przyczepce ;)
A to jest przykład na to, że duży samochód nie oznacza dużego rozumu.
SMS od Prezydenta tylko w Jeleniej ;)
Piątek
Różowy Kot Jednorożec Syrenka. No sami rozumiecie, że trzeba było kupić, chociażby tylko wirtualnie. Kiedyś sobie takiego uszyję. xD Pluszowy Różowy Kot Jednorożec Syrenka. Legendarne to będzie.
Takie tam przez okno z autobusu ;)
Ciężarówka sobie jeździła po wodzie ale niestety nie widać. Więc musicie uwierzyć na słowo. ;)
Sobota
A teraz będziecie sobie podziwiać serię zdjęć wschodu słońca autorstwa mojej kochanej mamusi. Robiła je aparatem ale w ramach wyjątku pokazuję je w Tygodniku.
(Opisy do tych zdjęć to też jej pomysł^^)
Jeszcze Słoneczko nie wzeszło
Jeszcze nie...
Już prawie...
Jeeeeest!
Wstaaaaało!
A potem moim oczom ukazało się coś... (i nie był to tramwaj, bo on sobie stoi od dawna i jest w nim kiosk z pocztówkami, znaczkami, pamiątkami, mapami i przewodnikami)
Co zazwyczaj widywałam w programach typu "Moje Wielkie Cygańskie Wesele" ;)
Ślubnie przystrojony Ciągnik Siodłowy
Czyli po "naszymu" Ciężarówka bez naczepy ;)
Miło było się przekonać, że Polakom też nie brak ślubnej fantazji :)
A na targu za 2zł nabyłam Leonarda.
Cuchnął nieco stęchlizną ale miał metkę i wyglądał na nieużywanego ;)
A tutaj mój zachód słońca...
Co jak co ale talentu do zdjęć nieba niestety nie odziedziczyłam. Smuteczek. ;)
Niedziela
To zdjęcie nie potrzebuje opisu (bo ma naklejkę z napisem^^)
Parasoli Las. Swoją drogą ciekawa jestem czemu mówimy Parasol. Parasola bowiem zadaniem jest chronić przed słońcem - Soleil po Frącusku. Przed deszczem chroni nas Parapluie (Pluie to Deszcz po Frącusku). Chociaż przyznać muszę, że Parasolka brzmi lepiej niż Paraplujka. ;)
A wieczorkiem na niesterylnej sali operacyjnej
Pacjent Leonard Molina
Został poddany rytualnemu zabiegowi usunięcia metki ;)
Witaj w rodzinie Leonardzie!
I jeszcze na koniec mała Filemonkowa Dobranocka = mrrrrrrr luuubię mizianie pod bródką ;)
Oj jak dobrze :)
Miziaj jeszcze :)
Bumc!
A teraz przedstawiam wam Patrona słynnego Orderu. Oto Pan Kartofel. Bądźcie dla niego łagodni - to jego pierwszy raz przed publicznością.
Pan Kartofel: Dzień dobry. Bardzo mi miło państwa poznać. Cieszę się, że nasz skromny Order cieszy się taką popularnością. Dziękuję wam wszystkim! Spełniliście moje marzenie bycia kimś więcej niż tylko dodatkiem obiadowym albo paczką frytek. Kocham was!
I to by było na tyle.
Do zobaczenia w następnym odcinku!

sobota, 20 sierpnia 2016

Tygodnik Telefoniczny 20

Witajcie w kolejnym jakże wspaniałym i pełnym treści odcinku Tygodnika pstrykanym przy pomocy Telefonika ;)
Za chwilę będę was zanudzać, ale teraz mały przerywnik: w środę znów badaliśmy krew Filemona i chociaż kot wygląda o wiele lepiej, to wyniki nie. Dalej są poza rozdzielczością. Widać wątroba potrzebuje więcej czasu na regenerację. Mamy taką nadzieję. Dalej dostaje tabletki zaklejone w kabanosikach a do tego zamówiliśmy dla niego torbę karmy dla kotów z problemami z wątrobą. Na dokładkę drapak/legowisko kartonowe (bo takie małe kartonowe drapaki ma i lubi) żeby chłopak miał z tego jakąś przyjemność.
No to lu. Na kartofla trzeba sobie zasłużyć. ;)
Poniedziałek:
Poniedziałek zasunął nam takim upałem, że miasto odpaliło kurtyny wodne. Dobrze mieć odrobinkę wodoodporny telefon, bo można się do mgiełki wody zbliżyć i sfotografować tęczę. ;) A gorąco było tak, że po takim przejściu przez kurtynę schło się w minutę...
Tak było gorąco, że miejskie lampy się świeciły bez elektryki ;)
Koło Urzędu Miasta
I pod Arkadami
One tak Panie same z siebie zaczęły - zapaliły się od upału chyba ;)
Teraz sobie w ramach przerywnika popatrzymy na niebo
Niebo zawsze zachwyca :)
Nigdy nie jest takie samo :)
Wtorek:
Lalka w Centrum Handlowym chciała się wyrwać na wolność ;)
Może chciała sobie popływać
Jacht w sam raz dla niej ;)
I nawet sprzęcik bezpieczeństwa był
Tylko pływać nie za bardzo było gdzie ;) Znaczy popływać w kółko by się dało ale popłynąć dookoła Świata to już niestety raczej nie...
Środa:
Na jednym z niewielu pozostałych w mieście słupów... (chyba sfotografowałam już wszystkie - czas wybrać się gdzieś dalej)
Zawisł plakat reklamujący Wrzesień Jeleniogórski. Miesiąc pełen imprez kulturalnych kończący się weekendem z epickim Targiem Staroci, gdzie wszystko jest o wiele za drogie ale i tak super! ;)
A potem były tortury... po których miałam dwa dni migrenę.
Czwartek:
Czy da się zaparkować na ścianie albo w krzokach? Najwyraźniej karetki potrafią takie cuda. ;) A tak poważnie, to tam obok była kiedyś przychodnia i tabliczka sobie została - widać zamocowano ją prowizorycznie, bo jak wiadomo nic tak nie trzyma jak Polska Prowizorka. ;)
Ciekawe czy ktoś by się zorientował, że tam jest garaż bez tego napisu. A co jak ktoś nie umie czytać? Albo jakieś łopcokrajofce? ;)
Koniec dnia. Idziemy spać grzecznie jak Rybka MiniMini ;)
Proszę jak ładnie chrapie ;) Chociaż w sumie chrapanie to świadczy o jakichś poważnych problemach zdrowotnych!!! Ratujmy Rybkę! #saverybka
Piątek:
Tego budynku jeszcze wam nie pokazywałam ;)
A w Antykwariacie na wystawie takie są teraz fajne stare misie dwa
Sobota:
Leniwa Sobota to najlepszy moment na sesję zdjęciową
Z udziałem najsłodszego kociego modela
Pozuje tak profesjonalnie
"A ten profil chyba mam ładniejszy Pańciu" ;)
Dostaliśmy w tygodniu (a zapomnieliśmy sfotografować^^) cudowną pocztówkę zaprojektowaną przez Amerykankę, która również kocha pluszaki i prowadzi dla nich Instagrama. ;)
Z Hamierikanckim znaczkiem! Światowo!
Niedziela:
Jakby hydraulicznych przygód było nam mało, to zaczęła przeciekać bateria przy zlewie. No to wsiadłam w auto i brum do sklepu... a tam nie było baterii nas interesującej. LM zawiodło nas już nie pierwszy raz. Wężyków odpowiednich też nie mieli. Szejm on ju LM.
A potem siedzieliśmy przy kompie, a tam za oknem głośna konwersacja. Przez kilka godzin. Musiałam zamknąć okno.
Na szczęście ultrasłodki Filemoncjo osłodzi każdy, nawet najbardziej beznadziejny dzień
Poniedziałek (świnto było to potraktowałam jako kolejną niedzielę^^):
Skoro święto to i sernik na zimno z proszku, jogurtów, owoców z puszki i galaretki z pianką ;) Smacznego!
Torcikiem oraz obowiązkowym Orderem z Kartofla zakończę ten odcinek! Baj baj!