Helouuuuuuuuuuuuu! Minął kolejny tydzień, a ja się stęskniłam za wami. Pędzę więc czym prędzej z nową porcją zdjęć i opowiastek. :)
Poniedziałek
Inauguracja roku. Gaudeamusy i inne takie przyjemności. Nie było zajęć. Wykład zaproszonego gościa ciekawy, choć tematyka nieco ciężka jak na rozpoczęcie roku - spodziewałam się wesołych opowiastek, a zaserwowano nam historie o stawianiu domów na zwłokach i domieszkach krwi siedmioletnich chłopców w zaprawie murarskiej...
Wtorek
Postanowiłyśmy z koleżanką z grupy przeprowadzić bardzo niebezpieczny eksperyment, w którym zaryzykowałyśmy naszym zdrowiem i życiem. Przetestowałyśmy jedzenie z bufetu mieszczącego się w piwnicy budynku naszego wydziału.
Na początek zdecydowałyśmy się na Hot Dogi. Stwierdzamy, że jadalne, chociaż mogliby mieć jakiś wybór sosików poza nieśmiertelnym keczupem. (w tygodniu 30stym przetestowałyśmy zapiekanki - bardzo dobre)
Środa
Zakochałam się. Hihi. Wybrałam się na warsztaty radiowe prowadzone przez absolwenta naszej szkoły, który obecnie pracuje w Muzycznym Radiu. Facet fajny... ale ja się w radiu zakochałam. Haha. Naszym akademickim. Ludzie świetni, rozwinąć się można. No bajer. Zobaczycie więcej w kolejnym odcinku, bo za pierwszym razem nie wzięłam do studia telefonu... Biję się w biust. Moja wina. Dlatego z braku laku zdjęcia macie z przystanku autobusowego. Szaro, buro i padało.
Jedne z moich pierwszych słów do mikrofonu brzmiały mniej więcej tak: "Komunikat specjalny: Dziś w bufecie Hot-Dogi, sprawdźcie wszyscy gdzie są wasze psy". Facet z radia podsumował, że "logiczne". :D A poza tym było zimno i padał deszcz. Nic ciekaweeegoooo. ;)
Czwartek
Ciekawe czy łysi wyrazili zgodę na pobranie połcia/połaci(?) i jak się po tym czuli (o ile w ogóle mogli cokolwiek czuć^^)
Pierwsze "normalne" zajęcia z Aerobiku. Masakra, umarł w trampkach i takie tam. Zupełnie nie załapałam rytmu i robiłam wszystko odwrotnie. xD Było super. xD Całe szczęście, nie będą oceniali tego jak robimy te ćwiczenia i wystarczy sama obecność. Dobrze, że nie ma tam facetów, bo niektóre z ćwiczeń wywołują pewne skojarzenia. Albo ja już jestem jakaś skrzywiona. Hyhy. xD
Piątek
Ładowaliśmy akumulatorki w świetle słońca. Dzień lenia.
Sobota
Zima się zbliża. Niedźwiedzie poszukują sobie barłogu, żeby zapaść w zimowy sen. ;)
Zamiast przodem zaparkowałam tyłem. Nikomu nic się nie stało, więc jednak da się tak parkować. xD
Po powrocie od weterynarza (pojechaliśmy tylko po tabletki na wątrobę dla Filika - Filik został w domu) spotkałam takiego wyluzowanego gołębia, który pomimo zimnej aury zażywał kąpieli ołowiowo-błotnych w kałuży. Poproszony o pozowanie do zdjęcia łaskawie udzielił zgody. ;)
Niedziela
Ta ciecz, to "orzechówka". Polecana przy problemach żołądkowych. Uspokajam: Hot-Dogi są niewinne. ;)
Dla wszystkich, których udało mi się nie zanudzić i zechcieli doczytać do końca:
Order z Kartofla ćwiczącego Aerobik po raz pierwszy w jego bulwiastym życiu ;)
Dziękuję za uwagę!
Z kartoflanym pozdrowieniem,
Imagowska
Zaintrygowałaś mnie tą domieszką krwi siedmiolatków ... Dlaczego akurat siedmiolatków ??? Łysi muszą uważać, bo szynkę też z nich robią :/
OdpowiedzUsuńA konkretnie musiał to być siedmioletni chłopiec wychowujący się bez ojca. Nie wiem czemu. Dziwny jest ten świat. ;)
UsuńSzynka z łysych mnie rozbroiła :D Oplułam ekran herbatą :D Z orzechówką mam ciekawe wspomnienia..., ale nie przytoczę ich publicznie :D Misio słodki :-) Czyżby biedronkowy? Widziałam tam podobne i ujęły mnie za serce
OdpowiedzUsuńA juści ze Bierdlonkowy xD
UsuńPrzepraszam za monitor :D
to nie połeć - to skalp!!!
OdpowiedzUsuńa logiczna jesteś i byłaś -
wszak Kartofel dowodem na to!