Z minimalnym opóźnieniem spowodowanym migreną prezentuję wam odcinek 8.
Dotarłam do wniosku, że muszę zapisywać dzień po dniu co się działo, bo potem wielu rzeczy nie pamiętam i mało ciekawy Tygodnik wychodzi...
Poniedziałek:
Kolejnego króliczka zaczęłam.Proste do zrobienia a jakie fajne.
I takie wielkie auto z wysięgnikiem widziałam ;)
Jarałam się studzienką kanalizacyjną mhahaha (a tak naprawdę to liniami prostymi, kątami itp)
A w przychodniach d*a... na Fundusz rehabilitacja tylko w szpitalu, gdzie czeka się z pół roku. Przychodnie tylko płatnie. Niezły biznes. Chyba zły zawód wybrałam. Trzeba było zostać lekarzem specjalistą albo rehabilitantem...
Wtorek:
Króliczka skończyłam. Dostała go mama, a dzięki zachwytom na Fejsiku króliki zostały przechrzczone na "Kłuliki". xD
Byłam też u doktora Tafla. Ale w sumie chyba będę musiała szukać innego "dilera". Ten mnie jakby nie słucha zbyt uważnie...
A poza tym taki rower widziałam. Z siodełkiem trochę "bardziej". ;)
Jakoś mnie smucą ostatnio takie rozdeptane kwiaty :(
Za to pasztecik wyszedł nam palce lizać (w sumie to tacie wyszedł xD)
Korzystaliśmy z tego przepisu -> HAPS
Środa:
Drzewko jeszcze kwitło (teraz to już przekwitło)
Ładnie tak :)
Mural przedstawiający historię miasta Miedzianka. Po raz kolejny odniosę się do
--> Cioci Wikipedii
--> Cioci Wikipedii
Taki ciekawy karmnik wypatrzyłam na osiedlu :)
W 2008 broniłam dyplom pod tytułem "Gwiazdy jednego sezonu", który składał się ze zdjęć zniszczonych plakatów wyborczych. Dlatego musiałam zrobić zdjęcie tego. :D
Małpeczka miała radochę z jazdy autobusem.
Czwartek:
Dobry dzień. Czułam się na tyle dobrze, że byłam w stanie usiąść za kierownicą i dzięki temu udało nam się uzupełnić zapasy wody, które już nam się kończyły.
No jakbym mogła małpiszona nie zabrać?
(Tak. Mam na kierownicy pokrowiec w kwiatki.)
Piątek:
Powstał "kłulik" na specjalne zamówienie - miał mieć czorne gacie. :D
Paczucha przyszła :D
Do takiej małej skrzynki to tylko mała małpka się zmieści, więc Yuu czynił honory i wyjął paczuchę (przy niewielkiej asyście mojego taty) :D
Sobota:
Gdzie ty mi tu z tym aparatem? Nie widzisz, że się wyleguję?
No jakżeby inaczej? "Kłuliki" się mnożą jak króliki. :D
Niedziela:
Obudziłam się z migreną, więc Kubuś Puchatek pomógł mi robić "Kłulika" :D
Kto dotrwał aż tutaj (nie padł z nudów po drodze^^) może się poczęstować kawałkiem pysznej szarlotki :)
(proste jak budowa cepa - kupujesz dwa opakowania ciasta kruchego i jabłka; jabłka obierasz i ścierasz na tarce - można też posypać je odrobiną cynamonu i cukru; wykładasz na ciasto - możesz je wcześniej troszkę podpiec żeby jabłka go nie rozmemłały - i przykrywasz paskami ciasta; lu do piekarnika na tyle ile pisze na opakowaniu; gotowe = szamiesz z radością)
Dziękuję za uwagę.
Howgh!
Imagowska
:) KŁuliki świetnie się mnożą :) Z niecierpliwością czekam na kolejny TT :)
OdpowiedzUsuńrower z siodełkiem trochę "bardziej" ;-) :D Kocham Twoje komentarze :D
OdpowiedzUsuńMałpeczka jak zwykle miły towarzysz :-) A zdeptanych kwiatów tez nie lubię.
drzewo kwitnące "jeszcze bardziej" ujęło mnie za serce najbardziej!
OdpowiedzUsuńzaraz po nim - modernistyczny nie tylko w formie karmnik - ale małpka zabezpieczona pasami wprost rozbroiła - warto zaglądać do Twego jakże
surrealistycznego bloga - by wciąż się dziwić Gwiazdom Jednej Obietnicy ;P
Wszystko bardzo ciekawe a ubranko Małpiszonka jest takie kochane, jak on sam! Kłuliki rewelacyjne a szarlotka wygląda słodko :)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!