sobota, 4 stycznia 2020

Noworocznik

Nowy Rok... Stary Blog. Hahaha ;)
Witajcie Ziemianie w pierwszym wpisie w tym roku, który amerykanie nazywają pieszczotliwie czymś w stylu "tłeni tłeni"... no w sumie dlatego, że twenty twenty (2020) tak się jakoś wymawia ;)
Ostatnio odkryłam, że mam aktywną duszę w leniwym ciele i jestem sobie po prostu kluską...
ooo taką jak w piosence Ranko:
Swoją drogą serdecznie wam polecam twórczość Ranko - zwłaszcza te piosenki z bazgrołkami :D
I głównie dlatego, że jestem kluską to ten tygodnik byłby trochę jakby słaby - czytanie, jedzenie, granie, spanie ;) - toteż wpis został uzupełniony dodatkowo o przegląd roku 2019 (tłeni najtin). Ędżoj!
----
Sobota
Marzanna pobłogosławiła nas hojnie pierwszym śniegiem tej zimy. ;)
Ło panie. Sypnęło srogo. ;)
Toż to bogactwo! Ulepimy dziś bałwana? ;)
A na drugi dzień prawie wszystko stopniało. Eh obija się ta Marzanna ostro.
Nie tak żeśmy się umawiali siostro!
.
Cały dzień czytałam. Wciągnęła mnie wspomniana w poprzednim tygodniku seria Kwiat Paproci. Tak jak myślałam ów nowy Kapłan - "Żerca" okazał się fanatykiem. Widać mam nosa do fanatyków. Haha. Ale powiem wam szczerze, że seria cholernie dobrze się czytała. Skończyłam w Sylwestra. "Jaga" będąca prequelem - czyli opisująca wydarzenia sprzed tych w "głównej" serii była chyba nawet lepsza jeszcze od wspomnianej serii głównej. Gosława była uroczo głupawa momentami - na przykład kiedy dziennikarka wypomina jej urządzanie popijawy z tańcami na golasa dookoła ogniska (taki słowiański wieczór panieński)... Gosia zastanawia się skąd się żurnalistka dowiedziała (kto jej powiedział). Zapomniała pała, że dziewczęta robiły fotki... na Insta. Ale Jarogniewa bije Gosławę na głowę. Łebska, ładna, rozrywkowa i dowcipna. Poczytałabym chętnie więcej jej przygód, a jest potencjał, bo "Jaga" opisuje tylko kilka pierwszych miesięcy Jagi w Bielinach.

Niedziela
Po "Żercy" było "Przesilenie" - w skrócie Gosława zaciążyła (po popijawie z tańcami na golasa dookoła ogniska 😉), Mieszko nie wierzy, że dziecko jest jego, wciąż szyki miesza napalony Bóg Ognia Swarożyc, pojawia się wredna suka dziennikarka, która wkurzy Jagę - a Jarogniewy lepiej nie wkurzać... a zakończenie było niekoniecznie najlepsze. Bo po tak długiej serii naprawdę wolałabym poczytać coś dłuższego niż opis ślubu i krótkie info o narodzinach potomka. Na szczęście prolog "Jagi" stanowi uzupełnienie epilogu "Przesilenia", więc i tak jestem usatysfakcjonowana.
Swoją drogą autorka ma niesamowity talent to wymyślania imion i nazwisk... Jenczysława Jelonek, Witosław Witka, Chwalimira Kiełbasa i takie temu podobne. ;)

Poniedziałek
Skończyłam "Przesilenie" i wzięłam się za "Jagę". Okazała się takim właściwie nawet kryminałem rzec by można. Po śmierci babci Jarogniewa wprowadza się do jej chatki w Bielinach z zamiarem zostania szeptuchą - jak już ktoś zna całą serię, to wie że Jadze udało się rozwinąć nieźle prosperujący biznesik, więc tu niewiadomej nie ma ;). Odkrywa na wstępie, że chatka została okradziona. Mało tego, śmierć babci mogła nie być naturalna. Jest jeszcze zaginiona tajemnicza księga i nagły wzrost populacji "upirów" i demonów w Bielinach. A do tego Jagą zainteresował się dobrze nam już znany napalony Bóg Ognia Swarożyc. Jagę czyta się naprawdę doskonale. Może nawet stanowić samodzielne dzieło i nie trzeba czytać pozostałych części Kwiatu Paproci.
A skoro już o upiorach i innych mowa. W Galerii Sudeckiej w Jeleniej Górze oglądać można wystawę Bestiariusz Jeleniogórski. W internecie znajdziecie też opisy owych "bestii" -> https://www.jeleniajestspoko.pl/bestiariusz-jeleniogorski/

Wtorek
Sylwester, sylwestrem ale jak nie zrobię zakupów, to będziemy głodować do 2giego stycznia... trzeba było się wybrać na łowy ;) przy okazji można było zobaczyć resztki śniegu i fotelika... samochód się cały zbiodegradował, że tylko fotelik po nim został? A może ktoś podwędził śmietnik zostawiając śmieci...?
Uliczkę, a właściwie łącznik. A ponieważ nie wiem co o tym łączniku napisać to będzie stanowić po prostu łącznik z resztą zdjęć. ;)
Na gałązkach czarne i białe kulki ;) żaden ze mnie botanik, więc nie wiem jak się toto zwie.
Po prostu zajarałam się jak głupia czarnymi i białymi kulkami mieszającymi się ze sobą na krzaczkach.
 
Po drodze zrobiłam też zdjęcie chodnika, któremu brakuje płyt ;)
Po takich skałkach biegaliśmy z bratem jako dzieci. Ale dajmy skałkom spokój. Widzicie te opadłe liście? Zdjęcie wygląda jakbym je robiła w listopadzie, a nie 31 grudnia...
Ciekawe czy listonosz też ma wstęp wzbroniony, albo goście lub taki chociażby ksiądz po kolędzie ;)
Zrobiłam to zdjęcie bo pies siedział bez opieki, a na murze był znak, że zabronione. Nie spodziewałam się, że po moim wyjściu ze sklepu ten pies dalej będzie biedny siedział. Siedział zanim przyszłam, a wyszłam jakoś po 15 minutach, więc musiał marznąć tam około 20 minut a kto wie ile marznął jeszcze po tym jak już poszłam?
10:57
11:12
Uważam, że to nieodpowiedzialne. Jeśli idziemy na spacer z psem, to idziemy wyłącznie na spacer i nie zabieramy psa do sklepu, pod którym będzie na nas zestresowany i zamarzający zimą (bądź latem zdychający z upału) czekał. Na zakupy idziemy bez psa.
Zawsze mnie intrygowała potrzeba niektórych do wybijania szyb w rzeczach zostawionych na śmietniku bądź obok niego... taka niby zwierzęca potrzeba bezsensownej destrukcji. Chociaż wątpię, żeby zwierzęta robiły coś bez sensu. To chyba wyłącznie ludzka cecha.
A tak wygląda proszę państwa zestresowany kot. Dodajmy, że nawet nie było północy. O północy to chodziła w popłochu po mieszkaniu. Chociaż lubię zdjęcia fajerwerków, to chciałabym żeby były cichsze... chociaż to bez sensu bo materiały wybuchowe nie mogą być ciche... ale na przykład Łódź i Szanghaj postawiły na pokaz dronów - ładne światełka i nie hałasują... a w Jeleniej był pokaz laserowy, ale nie było go widać z mojego osiedla niestety.
Co z tego skoro mieszkańcy i tak na własną rękę puścili z dymem grubą forsę. Chciałabym mieć chociaż połowę tego co wydali...
Popołudniu skończyła mi się "Jaga", więc zabrałam się za "Szeptuchę" Iwony Menzel. Tytuł taki sam jak pierwsza część serii Kwiat Paproci Miszczuk, ale książka zupełnie inna. O ile Miszczuk czyta się lekko i przyjemnie o tyle książka Menzel jest dla mnie męczarnią. Nie wiem za bardzo jak wam to opisać, ale jest pisana jakby ciągiem. Są akapity i kropki, ale nie ma podziału na rozdziały. Ani pustej przerwy między dłuższymi fragmentami. Do tego czasy współczesne mieszają się ze wspomnieniami. Doczytałam może do połowy. Z opisu jednej jutjuberki, wiem że bohaterka przeżyje romans, facet ją zostawi z brzuchem i takie tam. Raczej nie jest to książka dla mnie. Dlatego w czwartek wróciłam do Wiedźmina. ;)
A do północy odliczałam z Cyber Marianem i Marianną ;)

Środa
Ciąg dalszy puszczania forsy z dymem. Wypiliśmy toaścik wiśniowym picolo, które próbowało mamę zabić korkiem. Spokojnie... dostała tylko rykoszetem odbitym od sufitu - oberwanie bezpośrednim korkiem w głowę byłoby niebezpieczne i o wiele bardziej bolesne...
Po upiciu się szklaneczką bezalkoholowego picolo* i zrobieniu tony bzdurnych zdjęć fajerwerków próbowałam dalej czytać tą całą "Szeptuchę" Menzel ale się poddałam... wolałam grać w Wiejskie Życie czekając aż mi jakieś tam plony dojrzeją... ;)
*zapytajcie moją klasę z liceum kto się upił puszeczką brzoskwiniowego na wycieczce i miał potem śmiechawkę 😂
Poszłam spać gdzieś koło 2 lub 3, kiedy przestali strzelać a kot przestał się denerwować. Brakuje mi Filemonka ale cieszę się, że on się już nie musi stresować...
I chociaż spałam chyba do 10 to czułam się niewyspana. Starość nie radość. W moim wieku człowiek potrzebuje snu bardziej od imprez. A potem miałam taki zamulony dzień, że właściwie nic nie robiłam poza graniem. Dlatego jedyne zdjęcie jakie zrobiłam to takie z filtrem ze Snapchata. Ta czapka to filterek.

Czwartek
O poranku po śniadanku razem z tatą wsiedliśmy do Dacii Duster - należącej do taksówkarza ;) i udaliśmy się do przychodni, w której zamiast windy mają Zygfrydlifta ;)
A w środku rosną drzewa z plastiku ;)
A kolory noszy dobiera się do doniczek - ewentualnie doniczki dobiera się kolorem do noszy ;)
Tacie zrobili ała i przejechali się parę razy czymś co brzmi jak rozpędzający się silnik odrzutowca ;) - Tomografem w sensie ;) - naprawdę toto hałasowało, bo słychać było w poczekalni pomimo oddzielających od pomieszczenia dwóch kabin dla pacjentów.
Wychodząc minęliśmy kolejne plastikowe drzewko, potem znów jechaliśmy Zygfrydem i mieliśmy szczęście wracać z tym samym taksówkarzem.
Potem było zamulanie. Wieczorem Wiedźmina czytanie. Aktualnie jestem w trakcie czytania "Miecza Przeznaczenia", opowieści o spotkaniu ze smokiem i Borchu Trzy Kawki. W serialu Netflixa pominęli wątek zabawy w wannie z Zerrikankami a także to, że pierwszej nocy Yennefer wściekła się na Wiedźmina. To znaczy pokazali, że się wściekła ale od razu po tej kłótni poszła z nim do łóżka. W książce tak nie jest. A do tego Borch w ekranizacji wydaje mi się nieco za stary (chociaż kto wie, bo może i bliższy jest temu książkowemu)... Tutaj moim zdaniem lepszą robotę wykonali Polacy w filmie i serialu. Chyra jako Borch bardziej mi pasuje. Nie mówiąc już o Jaskrze. Zamachowski gra typowego barda z talentem do bałamucenia panien i mężatek. Zresztą nawet i w książkach przyznają, że Jaskier jest utalentowanym bardem, a do tego wykształconym. Netflix zrobił z Jaskra amatora grania i śpiewania, który chyba nie przeszedłby castingu do Mam Talent. Ballady są znane ale chyba tylko na zasadzie - ej kojarzysz tą piosenkę jutubera będącą parodią znanego przeboju? Netflixowy Jaskier ma swój urok, ale jest zupełnie innym Jaskrem niż ten z książek. Eh. Taki jest problem z ekranizacją. Nigdy nie dorasta do wymagań kogoś z wyobraźnią, komu bohaterowie książek ożywają w umyśle w trakcie czytania. ;)

Piątek
A tutaj złotego k*sa za ch*we parkowanie otrzymuje kierowca tego oto białego Mercedesa.
No idealny prezent w dobrej cenie. Przecież każdy chce uroczą brokatową kupę z niespodzianką. A do tego kosztuje tylko 49zł. Brać nie wybrzydzać. ;)
Oho. Ludzie się mało chyba nie pozabijali o tą kupę. Ewentualnie kogoś przytłoczyły emocje związane z wyprzedażami... pomoc była niezbędna.
A tak na poważnie, to mam nadzieję, że temu komuś nic bardzo poważnego się nie stało i szybko wróci do zdrowia.
Jeszcze rzut oka na makulaturę ;)
Ooooo Zakładki do książek ze srebra? Takie tanie? Giw mi łan! ;)
A na koniec prasóweczka. Pierwsza w tym roku. I już takie smaczki. Marylka twierdzi, że Villas śpiewała bez majtek. Pod prysznicem, to każdy śpiewa bez majtek droga Marylko. Chyba, że ma zamiar jednocześnie wraz z kąpielą oszczędzić wodę i wyprać bieliznę. ;) Marylka przesadza z masłem (przecież już były prasówki, że to dlatego mąż odszedł od niej) i takie tego skutki - cholesterol uderzył do głowy. ;)
Ja wiem jak to jest samotnie jeść kolacje. Nie każcie biednej aktorce długo czekać. Zjedzcie razem z nią. ;)
I to by było na tyle pierwszego w tym roku tygodnika, ale jeszcze nie kończymy wpisu, bo czas na podsumowanie roku minionego. Usiądźcie wygodnie i jadymy!

Styczeń
Nie zaczął się źle ten rok, był śnieg.
Szybko jednak okazało się, że nie mamy co liczyć na ulgę od Roda i Rodzanic (którzy plotą ludzkie dole). 13 stycznia zamordowano prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Część ludzi się zjednoczyła, ale część wolała dalej pluć jadem...
Luty
1 lutego dotarło do mnie spełnione marzenie. Eryczek. Marzyłam o 45cm Monchhichi od 3 lat, kiedy to po raz pierwszy je ujrzałam na Instagramie i zobaczyłam jaką świetną społeczność tworzą właściciele małpek.
Od razu zaczął rozrabiać i w Walentyki postanowił... walić tynki ;)
Marzec
Na początku marca miałam przyjemność robić zdjęcia podczas Biegu Piastów w Jakuszycach i spotkałam Justynę Kowalczyk. Podziwiam to, że po 50km Biegu (który wygrała) potrafiła dłuższy czas stać i uśmiechnięta pozować do zdjęć fanom, chociaż była bardzo zmęczona. Oprócz tego w strefie zabaw Intercity wygrałam sobie pluszowego misia brelok.
A potem wydarzyła się tragedia. 14 marca zmarł Filemon i już nie miałam ochoty pisać bloga (dlatego miałam przerwę w pisaniu aż do lipca). To był mój najlepszy przyjaciel i lek na depresję.
Co gorsza nie miałam też chęci pisać pracy licencjackiej ale pomogła mi rozmowa z promotorem.
Kwiecień
W ramach imprezy przed-urodzinowej poszłyśmy z Panną Anną na wrotkowisko ;)
To miał być podobno pokaz jazdy figurowej na wrotkach, ale uznali że za mało ludzi, więc była zwykła jazda. Panna Anna dzielnie mnie asekurowała, żebym nie wyrżnęła zadem w podłoże. Po około godzinie wciąż nie mogłam złapać równowagi czemu dziwili się "trenerzy"...
Zdjęcie mojej skromnej osoby zrobiła Panna Anna.
Mimo to fajnie było dlatego urodziny spędziłam wyjątkowo. Pojechałam na otwarty trening Roller Derby - takie połączenie wyścigów z zapasami^^. Kobity w godzinę zorientowały się dlaczego nie łapię równowagi. Mam za słabe kolana. Mimo to bawiłam się fantastycznie.
Pod koniec kwietnia było after party moich urodzin ;) Panna Anna w ramach prezentu zabrała mnie do Teatru na spektakl Mąż Mojej Żony :D
Maj
W maju razem z grupą akademickich radiowców pojechaliśmy do Wrocławia do Radia Wrocław. Potem odłączyłam się od grupy bo nie miałam ochoty na grupowe integracje i pojechałam do przyjaciół u których przenocowałam. Nie ma to jak popijanie Cydru w trakcie oglądania odcinków Czarodziejki z Księżyca. A potem pogawędki przy świecach.
Były też Juwenalia na których udało mi się zobaczyć na żywo Nocnego Kochanka ;)
Odkryłam też Malindę, która przerabia teksty piosenek poprzez Google Translate i nagrywa to potem na Youtube. Zapragnęłam i ja stworzyć coś podobnego. To prawdopodobnie fragment inwokacji Pana Tadeusza ale pewności nie mam, bo już nie pamiętam co tak zmasakrowałam. ;)
Potem były wybory, więc spełniliśmy obywatelski obowiązek
Czerwiec
A w czerwcu się zaczęło na całego! Wyprawy z Panną Anną!
Była także PREMIERA SPEKTAKLU "Dzień Walentego". Nigdy dotąd nie byłam na premierze. ;)
Oddałam też pracę licencjacką i zdałam ostatnią sesję co świętowałam w gronie ludzi ze swojego roku lemoniadą.
Lipiec
Lipiec zaczął się "naukowo" od wkuwania
A po obronie nastąpiło świętowanie. Lemoniada tu, lemoniada tam ;) herbata z Panną Anną, był nawet drink alkoholowy z kumpelą. xD
10 lipca urodziła się moja bratanica Nadia
W lipcu kontynuowałyśmy z Panną Anną wycieczki.
Byłyśmy też na Teatrach Ulicznych
Pod koniec lipca przyjechała rodzinka z Gdańska, więc z nimi też piłam lemoniadę ;)
I łapałam Pokemony nocą ;)
Odwiedziliśmy Muzeum Zabawek w Karpaczu
Oglądałam też zbiory muzeum minerałów :)
Były też pojazdy ;)
Sierpień
W sierpniu były herbatki z Panną Anną
Wycieczka do Cieplic
Gdzie przypadkowo załapałyśmy się na koncert ;)
Wspólne posiłki
Wędrówka do Perły Zachodu
Znów herbatka z czymś słodkim do tego ;)
I wyjazd do Wrocławia. Tata ostatniego dnia sierpnia miał operację. Tego dnia Panna Anna online dotrzymywała mi towarzystwa. W dniach następnych kiedy mama była przy tacie a ja w domu z kotem też była blisko. Dziękuję Panno Anno
Wrzesień
Zostałam sama w domu na początku miesiąca. Ja. I moja umiejętność gotowania. ;)
Skończyło się na gotowaniu jajek i parówek w jednym garnku. ;)
Kicia dotrzymywała mi towarzystwa
Ale powrót taty bardziej ją ucieszył. Mnie zresztą też.
Oglądałyśmy z Panną Anną Low Bajlando żeby się odmóżdżyć ;)
Świętowałyśmy jej zdane Prawo Jazdy!
Odwiedzałyśmy lokale z dobrym jedzeniem ;)
Wspięłyśmy się na Górę Szybowcową ;)
Nasze buty chłonęły otoczenie trochę zbyt dosłownie ;)
No i oczywiście jeszcze więcej kawko-herbatek z ciastkami ;)
Razem z tatą poszliśmy na wystawę fotografii
I na Jarmark Staroci
A na koniec pojechałam do Wrocławia w dzień wichury, która prawie urwała mi głowę ;)
Październik
Październik rozpoczął się miło od kawko-herbatki z Panią Kingą
Nagrodzili mnie za Dyplom Roku
Panna Anna zabrała mnie na Niedźwiedzia i Oświadczyny Czehowa, gdzie aktorzy strzelali do podrzuconej grochówki ;)
Ja zabrałam mamę do kina na Czarnego Mercedesa, który nie bardzo nam się spodobał. Mercedes w sumie ładny, ale film słaby.
Były też kolejne wybory na które poszliśmy całą rodziną.
I kolejna kawko-herbatka z Panną Anną
Wyjazd do Łodzi, który jak się okazało mógł być błędem, stratą czasu i kasy ;)
W Łodzi stoi pomnik Kota Filemona po którym mój Filik miał swoje imię
A po powrocie kolejna herbatka z Panną Anną. Oj pomogło mi to przetrwać pełen emocji rok. Zdecydowanie.
Listopad
Rozpoczęłam cotygodniowe tuczenie was słodyczami w nagrodę za przeczytanie tygodnika ;)
Odwiedziłyśmy z Panną Anną nową pizzerię
Znów byłyśmy na Mężu Twojej Żony, gdzie spotkałyśmy też Kawalera Czytelnika ;)
A na osiedlu urządzono masakrę drzew pod budowę markietu...
Grudzień
W grudniu znów odwiedziłyśmy Cieplice z Panną Anną
Była też herbatka z Panią Kingą
Jarmark świąteczny na Placu Ratuszowym
A do Eryka dołączył Oskar.
Było też ostatnie w roku spotkanie z Panną Anną - tym razem skusiłam się na sok ;)
I wyjazd do Wrocławia bo z nogą taty znowu jest gorzej...
No nie był to niby zły rok... wydarzyły się dobre rzeczy jak chociażby spotkania i wycieczki z Anią, herbatki z Kingą, obrona licencjatu... Ale wydarzyły się też rzeczy smutne i złe jak choćby śmierć Filemona czy zły stan nogi taty... Dlatego cieszę się, że ten rok już się skończył.
Mam nadzieję, że 2020 będzie lepszy...
I wam życzę tego samego. Niech nowy rok przyniesie wam dobro, zdrowie i pieniądze oraz trochę szczęścia, bo na Titanicu zdrowie i kasę mieli ale zabrakło im szczęścia ;)
---
A w nagrodę order pierwszej klasy ;)
Wciąż nie wymyśliłam nowej nagrody ;)
Tymczasem uciekam! Do zobaczenia w kolejnym odcinku! Howgh!

2 komentarze:

  1. Did you realize there is a 12 word sentence you can speak to your man... that will trigger intense feelings of love and instinctual attraction to you deep within his chest?

    Because hidden in these 12 words is a "secret signal" that fuels a man's impulse to love, look after and protect you with all his heart...

    12 Words Will Trigger A Man's Love Instinct

    This impulse is so built-in to a man's mind that it will drive him to try harder than before to make your relationship as strong as it can be.

    As a matter of fact, triggering this influential impulse is so mandatory to getting the best ever relationship with your man that the second you send your man one of the "Secret Signals"...

    ...You'll immediately notice him expose his soul and heart for you in such a way he's never experienced before and he will distinguish you as the one and only woman in the world who has ever truly attracted him.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :))