poniedziałek, 16 września 2019

tele-nudny-fotygodnik ;)

Aloha ;)
Ten tydzień zapowiadał się dosyć nudno, bo niezbyt wychodziłam z domu i zdjęć jakoś wiele nie robiłam, ale na szczęście od piątku zaczął się rozkręcać :D
Chyba powinnam zmienić nazwę na weekendowy raport hahahah :D
No to jadymy!
Jako rasowa masochistka katuję swoje komórki mózgowe intelektualnym wyzwaniem pod tytułem "Love Island"...
Ja proponuję tej pani Stoperan... bo ona co chwila mówi o tym, że ma rzadką kupkę w gaciach i inne podobne powiedzmy, że metafory ;)
Ale zejdźmy na chwilę na poważniejszy temat. Bardzo wam dziękujemy za wsparcie dla Taty. Pozdrawiamy i ślemy uściski oraz buziaki. Tata już ma zdjęte szwy i coraz lepiej pomalutku chodzi. Będzie dobrze. Kicia kocia cały czas przy swoim pańciu.
Kolejne powiedzonko tej Pani nawet lektora programu przerosło... a zwykle miał gość jakieś niezłe odzywki sarkastyczno-ironiczne haha
Chwila na brawa dla Panny Anny, która zdała egzamin i została kierownicą ;)
No wiadomka, że najlepiej się świętuje pysznym żarciem i słodkim napojem gazowanym prawda?
Potem chwytanie wrześniowych promieni słonecznych :)
A w niedzielę znowu żarcie ;)
A w sumie to nawet dobre jedzenie ;)
I jaki mają w tej restauracji spoko kibel ;)
No to w drogę na wyprawę ;)
Na koniec świata i jeszcze dalej ;)
No w sumie ceny w lokalu na górze to był koniec świata. 7,50zł za standardową 500ml butelkę Mirindy i 3zł za małą 250ml puszkę Tymbarka?
Przynajmniej bezcenne widoki są za darmo ;)
Można odpoczywać chłonąc widok całym sobą
Buty to na pewno coś wchłonęły ;)
Zapomniałam zrobić Chibiemu zdjęcie na szczycie... więc ma u stóp góry ;)
Ma też zdjęcie w dłoniach Panny Anny :D
Poniedziałek. Protip od mojej mamy - nie chcesz iść do pracy? Wyrwij klamkę otwierając drzwi wyjściowe. xD
Na nieszczęście dla mamy mamy obcęgi i umiemy się nimi posługiwać ;)
Ale dzięki temu wyszłam z domu. I sfotografowałam pokaleczone autko z plasterkiem ;)
I znalazłam bluzkę z napisem, która byłaby dla mnie idealna (a w dodatku była tylko za dyszkę na przecenie) gdyby nie... za mały rozmiar :(
A do tego kolejną biedrę w pobliżu domu mi remontują i zaro mię szlag jaki trafi, bo jak tu żyć kiedy nie można naklejek na słodziaki zbierać? ;)
A na koniec mój "zestaw ratunkowy", czyli coś co podpatrzyłam na amerykańskim youtube. Rzeczy, które zwykle noszę w plecaku luzem i nigdy mi nie wpadło do mej pustej główki, żeby trzymać to w jednym opakowaniu. ;) W dodatku kosmetyczka to deal życia. W markecie znalazłam przeceniony męski zestaw prezentowy - szampon, żel pod prysznic i dezodorant... w kosmetyczce... za... 16zł. Tata ma kosmetyki a ja kosmetyczkę na mój "emerdżęsy kyt" ;)
Dokładny spis zawartości znajdziecie na https://www.instagram.com/wieczny.student/ przy okazji serdecznie zapraszam do obserwowania moich studenckich przygód właśnie tam ;)
A dla wytrwałych w nagrodę kawałek pizzy - bardzo smacznej pizzy :D
Do następnego i HOWGH!

2 komentarze:

  1. Vivaldi z perkusją nie do zapomnienia :)
    brawa dla Pani Anny - i dla Ciebie - za
    ratunek Mamie - co do szlachetnej bluzy -
    pewnie bym kupiła, wycięła i naszyła na
    plecy wielgaśnej bluzie - albo na torbę...

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :))