czwartek, 29 września 2016

Tygodnik Telefoniczny 26 (1/2)

Howgh!
Pisze do was świeżo upieczona studentka pierwszego roku Dziennikarstwa. ;)
Ciekawe jak to wpłynie na bloga. Hihi.
Tak poza tym, to niestety nic dobrego. Odwołali mi rezonans z powodu awarii, więc czekam aż zadzwonią i znajdą dla mnie czas... a głowa boli dalej...
Powtórzyliśmy badania krwi Filemona i cholera dalej są poza rozdzielczością... Jutro USG wątroby. Trzymajcie kciuki, żeby to była niegroźna jakaś głupota.
A teraz w drogę po kartofla!
Poniedziałek
Czasem macie tak, że nie macie ochoty wychodzić ale trzeba? Na szczęście mam sklep pod blokiem. ;) A w tym sklepiku na ladzie Cydr się bujał w hamaczku... słabo widać, bo "na szpiega" robiłam zdjęcie ;) Szkoda, że hamaczek nie był na sprzedaż...
Padało. Nie widać, ale musicie mi uwierzyć. Chociaż w sumie to nie musicie, ale padało. ;)
Tosia prezentuje pocztówkę od naszych frjendsów z Instagrama :)
Wtorek
Sroga zima będzie, bo kocykom wyrosły ogony ;)
Jechaliśmy sobie przegubowcem
Kto takim jechał i nigdy nie kręcił się "w kółku", ten nie zna życia ;)
Ten domek ma dwie wady. Stoi za blisko ulicy i... nie jest nasz. :D
Jak widać góry oddali ;) (ale nie przeprosili dranie)
Środa
Nabywalim pomidorki, ziemniorki i inne takie dobre rzeczy :)
Kto woli kupować w supermarkjetach mając stragany, ten nie wie co traci (jak nie ma straganów, to go rozumiem bo nie ma wyboru)
Nocne osiedle. Właściwie chciałam sfotografować pomarańczowy księżyc, ale wyszło co wyszło.
A ten jasny prostokąt (reklama Leloja Meloja) tak daje po oczach nocą, że muszę spać przy opuszczonych roletach.
Graliśmy w grę i zakochaliśmy się w takim samochodziku. Gienio by chciał. Jak ktoś wie gdzie można tego typu autko na wymiary misia pluszowego nabyć, to byśmy prosili o informację ;)
Czwartek
I znowu zajumali... bez ostrzeżenia!
(na szczęście potem oddali^^ ... ale znów nie przeprosili...)
Kasztaneeeek!
Fontanny ostatnie podrygi
Ten, kto będzie fontannę po wyłączeniu sprzątał trochę się obłowi ;) 
Ciekawe gdzie trafiają te pieniądze :D Może to i drobniaki, ale jakby się tak uzbierało ich trochę, to można by wspomóc na przykład schronisko dla zwierząt :)
Fajne w Galeryjach Handlowych jest to, że czasem można trafić na takie mini wystawy
Tym razem Playmobil :)
Karetce migały światła, a śmigłowiec obracał się na żyłce :)
W domkach z klocków najlepszy jest ten brak ściany :D Ciekawe, co by powiedzieli ludzie, gdyby musieli tak mieszkać :D
Przy okazji sobie zaapeluję! Potrzeba nam tu w okolicy śmigłowca ratunkowego- głównie dla GOPR, ale nie tylko. Państwo Politycy, zamiast się kłócić o to, co kobietom wolno, a czego nie i dlaczego o tym decydują księża, zróbcie z tych swoich ogromnych pensji składkę na coś, co jest naprawdę potrzebne. Do tego chciałabym zauważyć, że mamy dobrą i wyremontowaną lokalną centralę 112, a chcą nam ją zabrać (zwolnić ludzi, którzy znają teren) i przenieść całe centrum dolnośląskie do Wrocka... Pogięło. Ludzi będzie za mało, nie będą dobrze znali topografii, nie będą wiedzieli, które drogi są zimą nieprzejezdne... Ilu ludzi pomocy nie doczeka?
Dobrze, że figurki nie mają takich problemów.
Można się było również pobawić, z czego korzystały dzieci (w sumie to jedno dziecko korzystało pod czujnym okiem babci - innych nie widziałam^^) :)
No co tu gadać dla wielbiciela zabawek to radocha była :)
Moje serce podbiły duże figurki
A tu jakiś konkurs - trzeba oszacować ile małych figurek jest w tej dużej. Nie wiem co było do wygrania. Za słaba z matmy jestem. ;)
Kosmonauta
Policjant (a z tyłu lekarz).
Fajne to wszystko było. :)
Piątek
Odmówiliśmy integrowania się ze społeczeństwem (nie wyszliśmy z domu) i oglądaliśmy sobie różne takie. Gienia zafascynowały losy bohaterów "Na dobre i na złe" ;)
Sobota
Przepis na czyste auto:
1.Wrzucamy pieniążek
2.Prosimy tatę, żeby umył auto
3. Robimy zdjęcia kryjąc się przed strumieniem wody ;)
I GOTOWE ;)
Kupując najdroższy jogurt na świecie staliśmy się opiekunami Kumpla. Właściwie to Gienio stał się opiekunem Kumpla. :D
Kumpel jest fajny.
Jogurt też był nawet smaczny. ;)
Kocica Taty. Malutka tylko tacie właściwie dała się oswoić. :D
Wieczorne niebo nieustannie zachwyca :)
Filu Milu
Niedziela
Doroczny Jeleniogórski Jarmark Staroci i Osobliwości. Trwał też w sobotę, ale myliśmy auto, sami rozumiecie. ;)
W każdym razie było grubo! Tyle stoisk dawno nie było! Niestety ceny troszkę czasem kosmiczne i niczego nie kupiliśmy...
Teraz taka tylko mała zajawka, bo zdjęć zrobiłam tyle, że telefon mi padł z wyczerpania. ;)
Po raz pierwszy podzielę jeden Tygodnik na dwa odcinki, bo Jarmark zasługuje na osobny post. :)
Ciąg dalszy niebawem ;)
Kartofel będzie na koniec drugiej części.
Teraz zadowolić musicie się kasztankiem. ;)
Baaaaaaaaaaaaaj!

czwartek, 22 września 2016

Tygodnik Telefoniczny 25

No to minął nam kolejny tydzień ;)
Odebrałam wyniki badania krwi i wyszło, że poziom skretynienia* mam w normie, więc mogę spokojnie iść na prywatny koncert techno w klaustrofobicznej tubie** Oby jak przed rokiem znaleźli tylko i aż mój całkiem fajny mózg ;)
*Kreatynina
**Rezonans Magnetyczny
A skoro już przy medycznych tematach jesteśmy, to pokażę wam jakie uzasadnienie skierowania wpisał mi lekarz pierwszego kontaktu:
To wszystko prawda... ale po co pisać to w uzasadnieniu?
Ciekawe jak zareagują w rejestracji muahahahaha. xD
No ale dobra. Przecież wy nie przyszliście tu po jakieś streszczenia odcinka serialu medycznego "Na złe i jeszcze gorsze". ;)
Jadymy po kartofla!
Poniedziałek
Postanowiliśmy przebadać Pucusia. ;)
Okazał się całkiem zdrowy. (a na poważnie potrzebowaliśmy więcej tabletek na wątrobę dla Filka - szykujemy się do kolejnego badania krwi i mamy nadzieję, że to już ostatnie i potwierdzi, że Fili jest zdrowy - bo jego zachowanie na to by wskazywało)
Piekliśmy tort urodzinowy Taty. Orzechowy. Na nasze smaki to za dużo tych orzechów tam było. Biszkopt orzechowy z masą orzechową to coś jak masło z masłem. A kuleczki tylko do zdjęcia. Okazały się nieco za mocno wiekowe, więc musiałam je pozdejmować...
Wtorek
Upał był, więc nie ryzykowaliśmy nadmiernego wystawiania się na promienie słoneczne. Właściwie wszyscy... poza Filemonem.
Koty chyba działają na akumulatory słoneczne ;)
Które trzeba ładować ;)
Długie godziny ;)
Środa
Ładne kwiatki :)
Rosły kiedyś takie w babcinym ogródku. Kojarzą mi się z dzieciństwem. :)
Teatr. Podoba mi się, że dbają o zabytkowy budynek i nie zamierzają go zmieniać w jakieś szklano-betonowe-nowoczesne-coś :)
A takie perełki niestety niszczeją
Niektórzy ludzie nie potrafią docenić swojej historii...
Kartoflany Ludek zrobiony przez sprzedawcę warzyw i owoców :D Lubimy kartofelki prawda? :D
My wcale nie pokazaliśmy środkowego palca tej ślicznej malusiej stokrotce. Chcieliśmy tylko pokazać wam jaka jest malusia. :D
Minął dzień...
Góry idą spać :)
Pańcia! No weźże rusz tyła z przed kompa! Pomiziaj kotecka!
Bo ja tu leżę i Cię kocham... ale zaraz przestanę ;)
Czwartek
Część drzew przy tej ulicy ma zostać wycięta. Na wszelki wypadek zrobiłam zdjęcia. Bez drzew ulica nie będzie taka sama. :(
Drzewa dodają uroku i dbają o powietrze :)
Jak dobrze widzieć, że o niektóre detale z przeszłości ktoś dba... Szkoda, że nie wszystkie...
Łot i patriotyzm... Flaga brudna, poszarpana i z jakimś węzełkiem...
Róża :)
Dzika róża :)
Lampka
Pajączek, pajączek... bez nóżek i rączek ;)
Tak się dba o pasażerów autobusów miejskich. Akwarium umila czas podróży. ;)
Piątek
Mało ławek, to i przystanek dobry kiedy nogi rozbolą i odpocząć trzeba.
Ale żeby kasyno nazwać
Klubem Wiedzy Powszechnej, to na to bym nie wpadła :D
Potem pojechaliśmy do Piechowic. Bliżej gór i nie mieli upału.
Więc głowa mniej mnie bolała.
Ciekawe czy gdybym się tam przeniosła, to moje bóle głowy nie nękałyby mnie tak często...
Być może niektórzy zapomnieli, że mieszkają u nas dwa koty - siostra i brat. To jest Malutka - siostra Filemona (z jednego miotu). =^.^=
Taka sobie chmurka ładna :)
Sobota
Co by wątpliwości nie było gdzie my właściwie jesteśmy ;)
Solidna firma... a budynek niszczeje...
Z cyklu baśnie miejskie: Piękna i bestia ;)
Skręciliśmy w bok na peryferie ;) do markietu po różne takie takie ;) Między innymi drogawe ale pyszne mandle* w czekoladzie i kakaowym pudrze. Nom nom nom.
*Migdały - z niem. Mandeln.
Znów się buduje jakieś sklepiszcze. Komuś coś odwaliło i same sklepy budują.
Ciekawe czy ów otwierający automat poradzi sobie z łańcuchem ;)
Turysta, słup i podjazd z bruku... Serio? Podjazd z bruku? Okeeeeeeeej... nie oceniam... ;)
 Miasto ostrzegło, że ma ochotę sobie popłakać
No to sobie płakało


Niedziela
I chyba jednego dnia było miastu mało... 
A do tego wszystkiego jeszcze... Ktoś nam zajumał góry! Oddawać!
Ja poważnie mówię. Proszę je oddać! Bo się pogniewam!
Nawet koty zakopały siostrzano-braterski toporek wojenny (ach te kłótnie między rodzeństwem^^) i postanowiły pospać obok siebie, żeby im w taką pogodę było razem raźniej. Widzicie to małe serduszko na sierści Fileczka? Kocurek z sercem na wierzchu. :D
A ja postanowiłam pojeździć na rowerze, któremu koła ukradli. ;)
Trener Tosia: Zaczynamy. Na liczniku początkowym masz nabite 2 kilometry. Zobaczymy ile uda ci się przejechać!
Trener Tosia: Żartujesz sobie? Kilometr? No weźże się trochę bardziej wysil leniu jeden!
--
Dotrwali? To przyjmijcie proszę ten wyjątkowo skretyniały (to na pewno od tej kreatyniny^^) Order z Kartofla :D
Bonusowa Histeria, która nie zmieściła się w Tygodniku:
Jak zostałam Jutuberem. Na chwilę. ;)
Grę sobie znalazłam na smarkatfon. Viral Vlogger czy jakoś podobnie.
Można zostać gwiazdą internetów. ;)
Losowa nazwa FeralneGacie okazała się moją ulubioną :D
Oprócz nagrywania filmików i akceptowania, bądź odrzucania komentarzy, można było sobie "pacać" w ekran, żeby nagrywać szybciej, albo zdobywać inne bonusy pozwalające na rozbudowę naszego domowego studia.
Naturalnie pojawiały się też hejty ;)
Goł Hołm. Spoko. Tylko, że ja już jestem w Hołm to gdzie mam Goł? Do kibla? :D
Oraz komentarze o dziwnej stronie internetu ;) Nie no, spoksik, ja wcale nie jestem dziwna. Ja jestem oryginalna. A wszystko co oryginalne jest lepsze. ;)
Były też takie, że Prezydent ogląda moje filmiki ;) Ten FEJM xD (mam nadzieję, że to jakiś mądry i samodzielny Prezydent^^)
 Oraz hejt, że niby jestem Iluminatem ;)
 Ale co tam! Jarałam się nagrywaniem filmików z kotkami ;)
Grę wywaliłam drugiego dnia, bo za mocno mnie wciągnęła i za szybko wyczerpywała akumulator (a do tego ekran się rozgrzewał od tego "pacania" dla "szybszego nagrywania").
Tak czy siak fajnie było sobie poudawać Jutubera, bo tak w rzeczywistości to nie umiałabym gadać przed kamerą - wolę pisać. :D
---
Trzymajcie się ludziska!
Do następnego!
Bajo!